23-letnia Australijka w poważnym stanie trafiła do szpitala po ostatniej gonitwie byków w hiszpańskiej Pampelunie. W biegu kończącym tegoroczną fiestę ku czci św. Fermina lekkie obrażenia odniosły jeszcze cztery osoby.
Australijka trafiła do szpitala z poważnymi urazami klatki piersiowej. Zaatakowało ją zwierzę z hodowli Miura, znanej z największych i najszybszych byków do walk. 23-latka nie brała udziału w biegu. Trzymała się drewnianego płotu przy wejściu na arenę.
Pod opieką lekarzy znalazły się także cztery inne osoby. Ich obrażenia nie są groźne. Część odniosła niegroźne rany po upadkach, a część po lekkim poturbowaniu przez byki podczas biegu.
Dzisiejsza gonitwa trwała zaledwie 2 minuty i 16 sekund. W tym czasie śmiałkowie przebiegli 850-metrową trasę wytyczoną między wąskimi uliczkami i kończącą się na arenie, gdzie byki giną później z rąk torreadorów.
Tegoroczna fiesta św. Fermina trwała przez tydzień. Rozpoczęła się 7 lipca.
Od 1911 roku, gdy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami zginęło 15 osób. Ostatnią ofiarą śmiertelną był 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero, który 10 lipca 2009 roku został ugodzony przez byka w szyję.
Tradycja fiesty ku czci św. Fermina, jednego z patronów Nawarry, sięga XVI wieku. Uroczystości rozsławił amerykański pisarz Ernest Hemingway w swojej powieści "Słońce też wschodzi".
(MRod)