Symboliczne zwycięstwo demokratów w amerykańskiej Izbie Reprezentantów. Kongresmani przegłosowali wycofanie wojsk z Iraku do końca sierpnia przyszłego roku. Wiadomo jednak, że do tego nie dojdzie, bo prezydent zapowiedział weto do ustawy.
Zawetowanie ustawy o finansowaniu operacji w Iraku i Afganistanie – bo to do niej dołączono zapis o wycofaniu jednostek bojowych – już zapowiedział George W. Bush. Jednocześnie prezydent ostro zaatakował demokratyczną większość w Izbie za uchwalanie prawa, które nie ma żadnych szans na wejście w życie.
Demokraci w Izbie Reprezentantów w ramach politycznego teatru uznali, że ich osąd jest lepszy niż osąd dowódców wojskowych w Iraku. Samowolnie wyznaczyli datę wycofania wojsk, nie biorąc pod uwagę warunków, jakie panują w Iraku - grzmiał Bush.
Zwycięstwo demokratów jest więc symboliczne. Ale z drugiej strony także historyczne – nigdy wcześniej bowiem Kongres nie wykorzystał konstytucyjnej kontroli nad budżetem do próby zmuszenia Białego Domu, aby zakończył wojnę. Demokraci, choć podzieleni, pokazali, że potrafią się zjednoczyć i są gotowi na otwartą wojnę z prezydentem. Ten odpowiedział identyczną deklaracją.
Na reakcję Iraku na w sprawie decyzji amerykańskiej Izby Reprezentantów nie trzeba było długo czekać. Wiceprezydent tego kraju Tarik al Hashemi uważa, że wojska amerykańskie mogą zacząć się wycofywać najwcześniej za półtora roku. Dopiero wówczas – jak podkreśla - irackie siły będą w stanie samodzielnie poradzić sobie z bezpieczeństwem w kraju.
Jednocześnie al Hashemi ostrzega, że zbyt szybki wyjazd Amerykanów i sił koalicji może być niekorzystny zarówno dla samego Iraku, jak i państw Zachodu. Jeśli wycofają się zbyt wcześnie w Iraku powstanie próżnia, jeśli chodzi o możliwość zapewnienia bezpieczeństwa. Wywoła to chaos, który może doprowadzić do wojny domowej.