Straż Graniczna zatrzymała na warszawskim lotnisku im. Chopina białoruskiego opozycjonistę Alesia Michalewicza. Jak poinformował szef Domu Białoruskiego w Warszawie, polska prokuratura wydała nakaz zatrzymania na prośbę białoruskich śledczych.
Do Domu Białoruskiego w Warszawie zadzwonił Aleś Michalewicz. Powiedział mi, że jest zatrzymany na lotnisku Okęcie. Chciał polecieć do Londynu. Powiedział, że polska prokuratura zareagowała na zapytanie białoruskiej prokuratury - poinformował Aleś Zarembiuk.
Dzwoniłem przed chwilą do niego. Stwierdził, że na razie go zatrzymują, ale być może aresztują do czasu decyzji sądu - dodał.
Rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej Justyna Szmidt-Grzech potwierdziła nam, że mężczyzna został zatrzymany. Pytana, na jakiej podstawie, odparła jedynie: "celem dalszych wyjaśnień".
Na kontroli granicznej, na wylot do Londynu stawił się mężczyzna, który legitymował się czeskim dokumentem uchodźcy. Podróżny widniał w systemach jako osoba poszukiwana w celu doprowadzenia do prokuratury - stwierdziła Szmidt-Grzech.
Zaznaczyła jednak, że nie jest on jeszcze formalnie ani zatrzymany, ani aresztowany.
Wiceminister spraw zagranicznych Krzysztof Stanowski próbuje doprowadzić do uwolnienia Alesia Michalewicza - poinformował rzecznik resortu Marcin Bosacki. Według MSZ zatrzymanie białoruskiego opozycjonisty to pomyłka. Według naszej najlepszej wiedzy jest to pomyłka prokuratury, która uwierzyła w list gończy wydany przez władze białoruskie - stwierdził.
Mówienie w tej chwili o "pomyłce prokuratury" w sprawie Alesia Michalewicza jest zupełnie nieuzasadnione - tak rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk komentuje słowa rzecznika MSZ Marcina Bosackiego. Polska prokuratura nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie i nie dysponuje żadnymi materiałami - powiedział Martyniuk.
Aleś Michalewicz był poszukiwany na wniosek Białorusi przez Interpol - wyjaśnił rzecznik komendanta głównego policji insp. Mariusz Sokołowski. Chodzi o uszkodzenie mienia i udział w zamieszkach.
Ta informacja została przekazana do Biura Międzynarodowej Współpracy Komendy Głównej Policji. Biuro było zobowiązane do wprowadzenia takich informacji do bazy danych. Uczyniono to w kwietniu 2011 roku - wyjaśnił Sokołowski.
Aleś Michalewicz był kandydatem w wyborach prezydenckich na Białorusi. Po wyborach trafił do aresztu. Jak później opowiadał, był torturowany, wymuszano na nim, by podpisał zobowiązanie do współpracy z KGB.
Po wyjściu z więzienia, obawiając się o swoje bezpieczeństwo potajemnie wyjechał z Białorusi.