Prezydent Syrii Baszar el-Asad zapowiedział, że stawi czoło ofensywie tureckiej "wszelkimi uzasadnionymi środkami". W opublikowanym oświadczeniu potępił turecką inwazję na kontrolowaną przez Kurdów północno-wschodnią część swego kraju.
"Syria zareaguje na ofensywę we wszystkich jej formach i odeprze ją niezależnie od tego, w jakim rejonie to będzie się działo, i użyje do tego wszystkich dostępnych i uzasadnionych środków" - brzmi oświadczenie zamieszczone w mediach i na portalach społecznościowych.
Asad dodał, że wojska syryjskie już zareagowały w kilku miejscach na "rażącą inwazję" Turcji, unieszkodliwiając jej agentów i inne osoby, uznane przez reżim za terrorystów.
Oświadczenie Asada pojawiło się dzień po zajęciu przez jego wojska kilku miast na północy Syrii, które kontrolowane są przez Kurdów i z których wycofali się żołnierze amerykańscy. To m.in. Manbidż, Ajn al-Arab (kurd. Kobane), Ar-Rakka i As-Saura.
Wkroczenie syryjskiej armii na północne tereny kraju to efekt niedzielnego porozumienia, jakie zawarli Kurdowie z reżimem. W ramach tej umowy armia syryjska, wspierana przez siły rosyjskie, ma stawić czoło ofensywie Turcji w północno-wschodniej Syrii, kontrolowanej do tej pory przez siły kurdyjskie.
Szefowa niemieckiego rządu Angela Merkel oświadczyła w czwartek w Bundestagu, że operacja militarna Turcji przeciwko kurdyjskiej milicji na północy Syrii wzmacnia rolę Rosji i Iranu w regionie.
Szefowa niemieckiego rządu po raz kolejny wezwała tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana do niezwłocznego przerwania ofensywy przeciwko kurdyjskim milicjom.
Zwróciła uwagę, że wszystkie geopolityczne konsekwencje operacji militarnej są w tym momencie nie do przewidzenia, ale z pewnością wzmacnia ona Rosję i Iran. Rola Rosji w regionie znacząco się umacnia. Razem z Iranem. Po tym jak amerykańscy żołnierze zostali wycofani - przekonywała niemiecka kanclerz.
Wśród negatywnych efektów tureckiej operacji wymieniła niebezpieczeństwo wzmocnienia się Państwa Islamskiego i zniweczenie dotychczasowych osiągnięć walki z nim.
Przy wszystkich jak najbardziej zrozumiałych interesach (Turcji) w sferze bezpieczeństwa, operacja militarna przynosi już i tak udręczonemu krajowi kolejne cierpienia, wiele ofiar i zmusza tysiące ludzi do ucieczki. Dlatego w obecnych warunkach rząd federalny nie będzie dostarczał broni do Turcji. Cieszę się, że jest to również stanowisko partnerów w Europie. Tureckich interesów w sferze bezpieczeństwa na turecko-syryjskiej granicy nie da się zagwarantować przy pomocy działań militarnych, lecz na drodze dyplomatycznej - oznajmiła Merkel.
Jednocześnie szefowa niemieckiego rządu wyraziła uznanie dla Ankary za zaangażowanie na rzecz uchodźców. Zadeklarowała też poparcie dla porozumienia UE-Turcja zwartego wiosną 2016 roku.
Trwa siódmy dzień ofensywy Turcji w Syrii. Walki od trzech dni koncentrują się wokół miasta Ras al-Ajn, są zabici i ranni. W związku z tym władze kurdyjskie wezwały wszystkie strony konfliktu do utworzenia korytarza "w celu wyniesienia ciał i ewakuacji rannych cywilów". W oświadczeniu napisano, że "ludzie znaleźli się w pułapce w syryjskim mieście granicznym", i wezwano do umożliwienia mieszkańcom miasta opuszczenia zagrożonych terenów.