Prawie 10 tysięcy sztuk bagażu zgubiono na brytyjskich lotniskach – to efekt chaosu związanego z alarmem terrorystycznym. Wzmożone środki bezpieczeństwa wymagały, by pasażerowie nadawali na bagaż nawet niewielkie pakunki.
A te często zsuwały się pasów transportowych, uruchamiając alarm. W ten sposób wielokrotnie bagaże, które miały trafić na pokład samolotu, zostawały w hali odlotów. - Wraz z mężem i synem przez 10 godzin próbowaliśmy odszukać nasze bagaże – bezskutecznie. Po odwołaniu lotu nie mogliśmy też dokonać nowej rezerwacji i w rezultacie pojechaliśmy pociągiem - mówiła jedna z pasażerek.
Koszty bagażowej paniki poniosą linie lotnicze – muszą bowiem dostarczyć na właściwy adres zagubione walizki. To jednak nie jest koniec strat – doliczyć trzeba do nich koszty hoteli, w których nocowali pasażerowie odwołanych lotów. Można tu mówić o sumie rzędu 40 mln funtów. Być może British Airways i inni przewodnicy będą się domagać odszkodowania od zarządu lotnisk.