Kolejny samolot australijskich linii lotniczych Qantas znalazł się w tarapatach. Maszyna lecąca do Melbourne musiała tuż po stracie awaryjnie lądować w Adelajdzie. Okazało się bowiem, że podwozie nie zostało niedomknięte. Samolot wylądował jednak bez przeszkód; nikomu nic się nie stało.
W piątek boeing w barwach Qantas, lecący z Hong Kongu do Melbourne, awaryjnie lądował w Manilii. Gdy maszyna była na wysokości dziewięciu kilometrów, doszło do wybuchu w ładowni. W poszyciu samolotu pojawiła się dziura wielkości furgonetki. Prawdopodobnie eksplodowała butla z tlenem.