Armia syryjska podała, że w prowincji Idlib, gdzie trwa ofensywa przeciwko rebeliantom, doszło w niedzielę do strącenia przez Turcję dwóch samolotów syryjskich. Turcja zbombardowała też pas startowy lotniska wojskowego w Aleppo - podała turecka agencja Anatolia.
Według Anatolii, zaatakowane w niedzielę przez Turcję syryjskie lotnisko wojskowe Najrab, położone w prowincji Aleppo, po zbombardowaniu pasa startowego nie nadaje się do użytku.
Z komunikatu dowództwa sił zbrojnych Syrii wynika, że zestrzelone samoloty zostały najpierw przechwycone przez lotnictwo tureckie.
Mające siedzibę w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka sugerowało początkowo, że strącenia dwóch samolotów dokonali bojownicy wspierani przez Turcję. Rebelianci walczący z reżymem Baszara el-Asada mieli to potwierdzić w komunikacie. Doniesienia z Syrii, w tym komunikat dowództwa sił tego kraju, wyraźnie wskazuje jednak, że za atakiem rakietowym stała armia turecka, która jest zaangażowana zbrojnie w Idlibie. Według rządowych mediów piloci obu myśliwców katapultowali się z zestrzelonych maszyn ze spadochronami i udało im się uciec.
W związku z tym incydentem dowództwo armii syryjskiej wydało oświadczenie o zamknięciu przestrzeni powietrznej w całej północno-zachodniej części kraju, gdzie położony jest Idlib. Od tego momentu nie mają w niej prawa się znaleźć żadne obce samoloty czy drony. "Każdy samolot, który naruszy naszą przestrzeń powietrzną, będzie traktowany jak obiekt nieprzyjacielski i zostanie zmuszony do lądowania" - napisano w komunikacie, który podała do wiadomości publicznej syryjska agencja państwowa SANA.
Wiadomość o zestrzeleniu syryjskich maszyn znalazła się w głównych wydaniach największych mediów tureckich. Anatolia przypomniała, że nastąpiło to po zestrzeleniu jednego z tureckich dronów w niedzielę rano i było krokiem odwetowym ze strony Ankary. Turecka agencja przypomina, że w ciągu ostatniego miesiąca straciło życie 55 żołnierzy tureckich zaangażowanych w działania militarne w Syrii. W tej grupie jest 29 żołnierzy tureckich, którzy polegli w czwartek w wyniku nalotów przeprowadzonych przez rządowe siły syryjskie w Idlibie.
Po czwartkowym ataku władze Turcji zdecydowały, że siły zbrojne Syrii będą traktowane jak "siły wroga". Tureckie czynniki wojskowe podały zaś, że będą prowadzić intensywny ostrzał artyleryjski celów, o których wiadomo, że należą do reżimu Asada. Niedzielne ataki tureckiego lotnictwa wpisują się w tę strategię.
Tureckie media podkreślają w niedzielę, że użycie przez Syrię lotnictwa, które bombarduje w Idlibie również cele cywilne, jest od dłuższego czasu uważane za sposób Damaszku na uzyskanie przewagi militarnej w Idlibie. Syria stosuje tę metodę przy znaczącym wsparciu lotnictwa Rosji.
Turcja, która wspiera w Syrii antyrządową opozycję, w ostatnich tygodniach wysłała tam tysiące żołnierzy i ciężarówek ze sprzętem wojskowym, aby powstrzymać ofensywę sił prezydenta Asada.
Idlib był do niedawna ostatnim bastionem rebeliantów, jednak siły syryjskie opanowują kolejne części tej prowincji, wypierając bojowników i zmuszając ludność cywilną do opuszczenia domów. Ostatnie postępy wojsk Asada spowodowały masowy exodus ludności. Ocenia się, że liczba uchodźców z prowincji Idlib przekroczyła już milion.
SPRAWDŹ: Operacja "Tarcza wiosny". Turcja rozpoczęła ofensywę w Idlibie