Białoruscy pogranicznicy nie wypuścili Andżeliki Borys do Polski. Według nich, w jej paszporcie nie było już miejsca na pieczątkę. Szefowa nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi jechała do Warszawy na zaproszenie marszałka Senatu.
Na przejściu granicznym Bruzhi celnicy przez dwie godziny szczegółowo kontrolowali samochód Andżeliki Borys. Przeprowadzono też kontrolę osobistą. Cała procedura była filmowana przez straż graniczną, choć Borys się temu sprzeciwiła. Białoruscy funkcjonariusze nie wyjaśnili przyczyn tak skrupulatnej kontroli.
Na koniec mi powiedziano, że nie mogę wyjechać, bo w moim paszporcie nie ma już miejsca na pieczątkę, choć jest tam jeszcze jedna wolna kartka - powiedziała dziennikarzom Borys. Co więcej, funkcjonariusze oznajmili jej, że musi wyrobić nowy paszport, choć obecny jest ważny do 2008 roku.
Zdaniem Borys, białoruskie władze nie wypuściły jej z kraju, bo nie chciały, aby uczestniczyła w posiedzeniu Rady Polonii Świata.