Mieszkaniec amerykańskiej Florydy zmarł na rzadką infekcję wywołaną przez "zjadający" mózg pierwotniak po użyciu nieprzegotowanej wody z kranu - poinformowały władze lokalne i federalne. Istnieją podejrzenia, że chodzi o amebę Naegleria fowleri.
Departament Zdrowia Florydy przekazał, że sprawa dotyczy mieszkańca hrabstwa Charlotte. Szczegóły nie zostały jednak ujawnione. Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) poinformowało, że pacjent zmarł w miniony poniedziałek.
Istnieją podejrzenia, że zmarły, którego tożsamości nie upubliczniono, zaraził się gatunkiem pierwotniaka Naegleria fowleri po codziennym płukaniu zatok nieprzegotowaną wodą z kranu.
"Oddział Departamentu Zdrowia w Charlotte kontynuuje śledztwo mające wyjaśnić, w jaki sposób doszło do infekcji. Z tego względu współpracuje z lokalnymi przedsiębiorstwami użyteczności publicznej w celu zidentyfikowania wszelkich potencjalnych powiązań i podjęcia niezbędnych działań naprawczych" - przekazano.
Naegleria fowleri występuje w wilgotnych glebach i powietrzu, jednak najczęściej rozwija się w bardzo ciepłej, słodkiej i stojącej wodzie. W związku z tym największe zagrożenie stanowią naturalne źródła ciepłej wody oraz ciepłe i zamknięte zbiorniki wodne - jeziora i stawy. W rzadkich przypadkach może również występować w sieci wodociągowej.
Do infekcji pierwotniakiem może dojść w momencie, gdy woda zawierająca organizm jednokomórkowy dostanie się przez nos.
"Kiedy woda zanieczyszczona pierwotniakiem dostanie się do nosa, ameba może przedostać się do mózgu" - informuje CDC na swojej stronie internetowej. "U człowieka infekcja wywołuje pierwotniakowe zapalenie opon mózgowych i mózgu (zwane również negleriozą - przyp. red.), które niszczy tkankę mózgową i zwykle prowadzi do śmierci" - podkreślono.
Objawy zwykle pojawiają się miedzy 1. a 12. dniem po zakażeniu i mogą obejmować ból głowy, gorączkę, nudności i wymioty. Choroba może prowadzić do sztywności karku, dezorientacji, drgawek i innych objawów neurologicznych. Podczas leczenia stosuje się antybiotyki, jednak zwykle nie są one skuteczne, ponieważ nie docierają do mózgu.
Zakażenie pierwotniakiem prawie zawsze kończy się śmiercią - w Stanach Zjednoczonych od wczesnych lat 60. XX wieku zmarło 153 ze 157 pacjentów. Najwięcej zachorowań odnotowuje się w USA, Pakistanie i Nowej Zelandii.
Do tej pory w Polsce nie odnotowano przypadków negleriozy, jednak szczepy tego pierwotniaka wykryto w latach 80. XX wieku w ciepłych wodach Jezior Konińskich w województwie wielkopolskim. Były one podgrzewane przez pobliskie elektrownie.