Były ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk wraca do Kijowa. Jak przekazał dyplomata agencji dpa, prawdopodobnie obejmie stanowisko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Po prawie ośmiu latach pełnienia funkcji ambasadora Ukrainy Andrij Melnyk opuści Niemcy 14 października. Muszę być w Kijowie 15 października, żeby - na to wygląda - objąć nowe stanowisko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych - powiedział Melnyk.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba zasugerował, że Melnyk może zostać jednym z kilku wiceministrów spraw zagranicznych - przypomina dpa. Wcześniej takie doniesienia pojawiały się w mediach. Obecnie jednak dyplomata nadal kieruje placówką swojego kraju w Berlinie.
Melnyk pod koniec czerwca wywołał liczne kontrowersje, gdy w programie "Jung & Naiv" został zapytany o Ukraińską Powstańczą Armię, odpowiedzialną za rzeź wołyńską. W odpowiedzi dyplomata stwierdził, że Ukraińcy byli prześladowani w II RP i Polska była dla nich "takim samym wrogiem, jak nazistowskie Niemcy i ZSRR".
Melnyk przyznał, że na Wołyniu dochodziło do zbrodni na Polakach, ale dodał także, że "takich masakr dokonywali również Polacy". Przekonywał, że w wyniku tego zginęło "kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców". Zaznaczmy, że według oficjalnych danych dokonywane były polskie akcje odwetowe, jednak w ich wyniku zginęło 2-3 tys. Ukraińców. Działania UPA doprowadziły natomiast do śmierci 50-60 tys. osób.
Ukraiński ambasador był także pytany o Stepana Banderę. Kiedy dziennikarz skomentował, że nie rozumie, jak osobę odpowiedzialną za mordowanie Polaków i Żydów można nazywać "bohaterem", Melnyk stwierdził, że Bandera nie był masowym mordercą. Co po części jest prawdą - sam Bandera nie mordował na Wołyniu, ale robiły to inspirowane przez niego bojówki.
W sprawie interweniowała polska dyplomacja. Ukraiński MSZ przekazał, że wypowiedź Melnyka jest jego prywatną opinią i nie reprezentuje poglądów Kijowa.
W połowie lipca prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski formalnie odwołał Melnyka ze stanowiska.