Aresztowany pod zarzutem pedofilii arcybiskup Józef Wesołowski miał w komputerach, w tym jednym należącym do Watykanu, tajne archiwum. Było w nim ponad 100 tys. plików z pornografią dziecięcą, w tym 86 tys. zdjęć - ujawnił dziennik "Corriere della Sera".
Według gazety śledczy podejrzewają, że były nuncjusz na Dominikanie, który potrafi doskonale posługiwać się sprzętem elektronicznym, mógł należeć do działającej w internecie międzynarodowej sieci pedofilów.
W komputerze arcybiskupa w siedzibie nuncjatury apostolskiej w Santo Domingo znaleziono tajne archiwum z materiałami pornograficznymi - zarówno ze zdjęciami i filmami ściągniętymi z internetu, jak i fotografiami ofiar jego pedofilskich czynów. W należącym do Watykanu urządzeniu znaleziono cztery duże zbiory plików, wśród nich ponad 86 tys. zdjęć i 130 nagrań wideo. Są tam również ślady 45 tys. wykasowanych plików.
Według gazety na zdjęciach i filmach widać upokarzanych chłopców w wieku od 13 do 17 lat w czasie aktów seksualnych uprawianych między sobą i z dorosłymi. Resztę tego "archiwum grozy" - jak nazywa je dziennik - arcybiskup przechowywał w swoim laptopie, którego używał podczas podróży.
Celem śledztwa jest teraz ustalenie wspólników Wesołowskiego - informuje "Corriere della Sera". Jest to możliwe, ponieważ eksperci informatyczni odkryli kanały przesyłania korespondencji i plików, co powinno ułatwić ustalenie tożsamości osób, z którymi arcybiskup wymieniał materiały z pornografią dziecięcą.
Z pierwszych ustaleń śledztwa, o których pisze mediolański dziennik, wynika, że były nuncjusz wykorzystał dziesiątki nieletnich, ale w aktach śledztwa na razie widnieją dane trojga z nich.
Oprócz pedofilii i posiadania pornografii dziecięcej, co było podstawą aresztowania abp. Wesołowskiego we wtorek, watykański wymiar sprawiedliwości postawił mu też zarzut, że jako "wysoki rangą przedstawiciel hierarchii kościelnej dopuścił się ciężkiego naruszenia swych obowiązków instytucjonalnych, przez co wyrządził szkodę wizerunkowi Państwa Watykańskiego i Stolicy Apostolskiej" - ujawniła gazeta.
Według jej relacji abp Wesołowski w chwili aresztowania chciał od razu złożyć wyjaśnienia i zapewnić, że "doszło do pomyłki". Wyjaśniono mu, że może to uczynić dopiero w obecności swego adwokata.
"Corriere della Sera" twierdzi, że decyzja o aresztowaniu Wesołowskiego to rezultat współpracy watykańskich śledczych z wymiarem sprawiedliwości Dominikany.
W najbliższych dniach abp Wesołowski ma zostać przesłuchany. Zapadnie też decyzja, czy będzie sądzony w trybie natychmiastowym i uproszczonym, co przewidują międzynarodowe traktaty dotyczące przemocy wobec nieletnich.
Watykan poinformował, że proces osadzonego w areszcie domowym polskiego duchownego rozpocznie się na przełomie roku.
(mpw)