Dyskusję o granicach nowoczesnej medycyny prokreacyjnej wywołał w Niemczech przypadek 65-letniej kobiety, która skorzystała z metody in vitro i spodziewa się czworaczków. Eksperci są sceptyczni - kobieta apeluje, by nie mieszać się do jej życia.
To straszne! Staramy się bardzo, żeby spełnić każde życzenie posiadania dziecka, lecz w tym przypadku została przekroczona granica - powiedział gazecie "Berliner Zeitung" Klaus Diedrich, długoletni szef uniwersyteckiej kliniki ginekologicznej w Lubece. Ciąża w tym wieku będąca wynikiem implantacji (obcych) komórek jajowych, a w dodatku czworaczki - to świadczy o nieodpowiedzialności zarówno pacjentki, jak i lekarzy. Właśnie takie działania powodują, że medycyna prokreacyjna ma złą sławę - skomentował.
Annegret Raunigk, nauczycielka języka rosyjskiego i angielskiego w szkole w Berlinie, ma już 13 dzieci. Obecnie kobieta jest w 5. miesiącu ciąży - w lecie ma urodzić czworaczki. Jak tłumaczy, jej najmłodsza córka, 9-letnia Leila, chciała mieć młodsze rodzeństwo.
65-latka broniła swojej decyzji w poniedziałek wieczorem w programie telewizji RTL. Uważam, że każdy człowiek powinien mieć prawo do życia w sposób, jaki uważa za właściwy - mówiła. Ponieważ metoda (in vitro) istnieje i jest wykorzystywana przez tysiące osób, wolno z niej skorzystać - oświadczyła również, dodając, że obcy ludzie nie powinni ingerować w jej decyzję. Nie potrafiła natomiast odpowiedzieć na pytanie, jak wyobraża sobie dobre relacje z córką w wieku dojrzewania, gdy sama będzie miała 80 lat.
Kobieta wychowuje 13 dzieci sam. Trafiałam dotychczas zawsze na niewłaściwych mężczyzn - stwierdziła w programie RTL.
Raunigk, zanim zaszła w ciążę, kilkakrotnie poddawała się na Ukrainie zabiegowi wszczepienia obcych komórek jajowych. Teraz opiekujący się nią ginekolog ocenia, że ciąża przebiega bez większych komplikacji, a za najważniejsze wyzwanie uważa zapobieżenie zbyt wczesnemu rozwiązaniu.
Wspomniany już Klaus Diedrich z kliniki ginekologicznej w Lubece powiedział "Berliner Zeitung", że metodę in vitro stosuje u kobiet do 45. roku życia, choć część jego kolegów trzyma się granicy 40 lat. Do tego wieku koszty sztucznego zapłodnienia zwracają niemieckie kasy chorych. Sztuczne zapłodnienie obcymi komórkami jajowymi jest natomiast w Niemczech zakazane.
Diedrich ostrzegł przed możliwymi komplikacjami ciąży w późniejszym wieku. Wskazał na niebezpieczeństwo nadciśnienia, zatrucia ciążowego i cukrzycy, a także poronienia. Za bardzo ryzykowną uznał ciążę w tym wieku również profesor Holger Stepan z kliniki w Lipsku. Jego zdaniem, organizm 65-letniej kobiety "definitywnie nie jest nastawiony" na ciążę i dziecko.
Zdaniem Diedricha, niemieckie przepisy dobrze regulują kwestie związane z in vitro, a bardziej restrykcyjne przepisy należałoby wprowadzić w innych krajach. Nie widzę większych szans na uregulowanie tych kwestii w Hiszpanii czy niektórych krajach wschodnioeuropejskich, gdzie na przekraczaniu granic w medycynie prokreacyjnej zarabia się duże pieniądze - przyznał szef kliniki w Lubece.
Jak pisze agencja dpa, obecnie kobiety coraz później decydują się na sztuczne zapłodnienie. W roku 1997 średni wiek kobiet stosujących metodę in vitro wynosił w Niemczech nieco ponad 32 i pół roku, w 2013 roku wzrósł do 35 lat.
(edbie)