Polskie władze wysyłają za plecami Polaków 50 żołnierzy do ogarniętej chaosem Republiki Środkowoafrykańskiej. „Polska jest gotowa pomóc Francji w Republice Środkowoafrykańskiej w zakresie logistycznym, szkoleniowym i humanitarnym” – mówił kilka dni temu premier Tusk. Jak wtedy podkreślił, póki polscy żołnierze nie wyjdą z Afganistanu, na nowe misje nie będą wysyłani.
Premier ukrył przed Polakami, że w interwencji w Republice Środkowoafrykańskiej weźmie udział 50 polskich żołnierzy. W dodatku nie ma jasności, do jakich zadań będą wykorzystani.
Dwa dni temu premier Tusk na konferencji prasowej wspominał tylko o samolocie transportowym i obsłudze. Mówił tylko o wsparciu logistycznym.
Dopiero prezydent Francji Francois Hollande dopytywany przez korespondentkę RMF FM w Brukseli podał szczegóły. Polska na razie zmobilizowała jeden samolot Hercules 130 C, na 3 miesiące, ponadto 50 żołnierzy, którzy będą nim latać oraz wsparcie logistyczne - wyjaśnił.
Hollande powiedział, że "kilka dni temu" rozmawiał w tej sprawie z prezydentem Komorowskim. Dopytywany czy rozmowy dotyczyły także wysłania przez Polskę sił lądowych - potwierdził.
Czy Polska mogłaby pójść dalej? - zastanawiał się Hollande - Uważam, że Polska zrobiła już dużo.
Hollande sugerował jednak, że Polacy mogliby brać udział w zabezpieczaniu lotniska. Jeżeli mielibyśmy siły europejskiej na lotnisku, to uwolnilibyśmy nasze siły, które moglibyśmy wysłać gdzieś indziej - mówił w odpowiedzi na pytanie Katarzyny Szymańskiej-Borginion.
Hollande nie powiedział tego wprost, ale można mieć wątpliwości co do użycia "wyłącznie do latania" aż 50 polskich żołnierzy.