Przeniesienie sprawy do innego sądu przyjmę z satysfakcją; dzięki temu nie będzie pretekstu do kłamstwa, jakim jest wiązanie toczącego się procesu ze zmianami personalnymi w krakowskim sądzie - powiedziała PAP Krystyna Kornicka-Ziobro, odnosząc się do decyzji krakowskiego Sądu Okręgowego. Sąd ten postanowił w czwartek, że wystąpi do SN z wnioskiem o przeniesienie rozpatrzenia apelacji ws. lekarzy, którzy leczyli Jerzego Ziobrę, ojca ministra sprawiedliwości, do innego równorzędnego sądu.
Tę decyzję skomentowała dla PAP Krystyna Kornicka-Ziobro. Dzisiejszy wniosek Sądu Okręgowego w Krakowie potwierdza to, o co upominałam się od lat. Żeby dla zachowania pełnego obiektywizmu, przenieść sprawę z Krakowa. Żeby nie było nawet najmniejszych podejrzeń, że jakieś środowiskowe czy towarzyskie powiązania mogą mieć wpływ na to, co się dzieje na sali rozpraw - powiedziała.
Poświęciłam 11 lat o walce o to, by niezawisły sąd potwierdził te fakty prawomocnym wyrokiem. Chcę, żeby to był wyrok sprawiedliwy i nie budzący wątpliwości co do jego obiektywizmu. Żeby nikt nie mógł zarzucić sądowi, że uległ jakiejkolwiek presji. Dlatego przeniesienie sprawy do innego sądu przyjmę z satysfakcją. Dzięki temu nie będzie także pretekstu do kłamstwa, jakim jest wiązanie toczącego się procesu ze zmianami personalnymi w krakowskim sądzie - dodała.
Mój mąż zapłacił życiem za to, że trafił w ręce początkującego internisty, jakim był wówczas Dariusz D., a nie w ręce profesjonalnego kardiologa. Cierpiał, ponieważ doktor D. wybrał błędną metodę leczenia i dokonywał medycznych eksperymentów na mężu. Wszczepił mu stenty, które były dopiero testowane. A kiedy mąż umierał, zamiast go ratować, starał się ukryć własne błędy - podkreśliła Kornicka-Ziobro.
Oczekuję wyłącznie uczciwego i sprawiedliwego wyroku. Życia męża nikt mi już nie zwróci. Ale wierzę, że napiętnowanie przez sąd rażących lekarskich błędów może jeszcze uratować innych pacjentów. Będzie sygnałem dla wszystkich lekarzy, by traktowali swoich pacjentów z jak największą troską i starannością - powiedziała Kornicka-Ziobro.
Krakowski Sąd Okręgowy w wydziale odwoławczym zdecydował dziś, że wystąpi do SN z wnioskiem o przeniesienie rozpatrzenia apelacji ws. lekarzy, którzy leczyli Jerzego Ziobrę, ojca ministra sprawiedliwości, do innego równorzędnego sądu. Jak uzasadniono, "decyzję podjęto dla dobra wymiaru sprawiedliwości".
Na początku rozprawy sąd poinformował o "rozważaniu inicjatywy w kwestii wystąpienia do Sądu Najwyższego z wnioskiem o przekazanie sprawy innemu sądowi równorzędnemu w związku z wydarzeniami ostatnich czterech dni". Tłumacząc inicjatywę dotyczącą tego, by nie rozpatrywać apelacji od wyroku uniewinniającego lekarzy, zwrócił uwagę na wydarzenia z ostatnich dni. Przypomnijmy, że w poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości odwołało ze stanowiska prezesa i dwie wiceprezes sądu.
Z uwagi na konieczność zajęcia stanowiska w tej kwestii przez strony sąd zarządził przerwę. Po zapoznaniu się ze stanowiskami stron sąd ogłosił postanowienie o wystąpieniu do SN.
Pełnomocnicy rodziny Ziobrów nie rozumieją inicjatywy, ale nie będą się jej sprzeciwiać. Pełnomocnik rodziny Ziobrów Adam Gomoła uważa, że dla dobra wymiaru sprawiedliwości taki "wniosek powinien być zrealizowany".
Pełnomocnik Piotr Sak zauważył, że jakkolwiek nie są znane szczegółowe powody, dla których sąd rozważa tę kwestie z urzędu, to jednak z uwagi na okoliczności niniejszej sprawy "wniosek jest zasadny" - tym bardziej, że wniosek składany był na etapie postępowania pierwszej instancji. Wówczas jednak nie został uwzględniony.
Z powodu wpływowego środowiska medycznego, które istnieje w Krakowie zasadnym byłoby przeniesienie sprawy do innego sądu, poza okręg krakowski - podkreślił Sak.