Obrona trzech mężczyzn oskarżonych o znieważenie i zniszczenie pomnika ks. prałata Henryka Jankowskiego chce przesłuchania przed sądem ponad 30 świadków, w tym 4 osób, które miałyby być ewentualnymi ofiarami molestowania ze strony duchownego, a także wielu osób publicznych.
Odbyła się kolejna rozprawa w procesie trzech mężczyzn oskarżonych o znieważenie i zniszczenie pomnika ks. prałata Henryka Jankowskiego. Sąd odrzucił wniosek obrony o przesłuchanie ponad 30 świadków, uzasadniając, że został on złożony po wyznaczonym terminie. Ta jednak zapowiada, że złoży pismo ponowie, bo termin taki nie został oskarżonym przedstawiony.
Obrońcy chcą przesłuchania 30 świadków, bo - jak mówią - to nie jest tylko sprawa o zniszczenie mienia. Chodzi o cześć osoby upamiętnionej, na co ks. Jankowski, zdaniem oskarżonych, nie zasługuje.
Przed sądem adwokaci tłumaczyli, że chodzi też o uwiarygodnienie motywacji oskarżonych i wykazanie, że nie mogło dojść do znieważania pomnika.
Wnioski dowodowe zmierzały do tego, żeby zapytać najczęściej ofiary albo osoby, które mają bezpośrednią wiedzę, którą zdobyły w epoce, o to czy zjawiska opisywane w przestrzeni publicznej są opisywane czy nie - mówił adwokat Paweł Murawski.
W związku z działaniami Kościoła w Polsce i w Watykanie w sprawie podejrzeń wobec Jankowskiego mieliby być przesłuchani m.in. arcybiskup Sławoj Leszczek Głódź czy kardynał Stanisław Dziwisz, ale też Danuta Wałęsa, czy ksiądz Krzysztof Czaja, były wikariusz z kościoła św. Brygidy w Gdańsku - na okoliczność, tu cytat "przestępstw pedofilskich popełnianych przez Henryka Jankowskiego na rzecz małoletnich".
Sławomir Cenckiewicz z kolei miałby zostać przesłuchany w sprawie współpracy Jankowskiego ze służbami PRL. W sprawie antysemityzmu nieżyjącego prałata miałby zeznawać chociażby opozycjonista Bogdan Lis czy pisarz Paweł Huelle.
Pomnik kapelana gdańskiej "Solidarności" ks. Henryka Jankowskiego stanął w 2012 r. w sąsiedztwie kościoła św. Brygidy w Gdańsku staraniem społecznego komitetu złożonego m.in. z działaczy Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność". Pieniądze na budowę pomnika pochodziły głównie ze zbiórki przeprowadzonej przez komitet. Za zgodą Rady Miasta Gdańska monument ustawiono na miejskim skwerze, który przy tej okazji otrzymał też imię ks. Jankowskiego.
W grudniu 2018 r. w "Dużym Formacie", magazynie "Gazety Wyborczej", opublikowano reportaż "Sekret Świętej Brygidy. Dlaczego Kościół przez lata pozwalał księdzu Jankowskiemu wykorzystywać dzieci?", w którym kapelan "Solidarności", wieloletni proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku Henryk Jankowski został oskarżony m.in. o seksualną przemoc wobec nieletnich.
Publikacja wywołała falę protestów przeciwko czczeniu pamięci duchownego.
W nocy z 20 na 21 lutego 2019 roku pomnik został przewrócony. Sprawcy przesłali portalowi Oko.press kilkustronicowy manifest, w którym napisali, m.in. że podjęli działanie, którego celem było "symboliczne strącenie ze wspólnotowego piedestału fałszywej pamięci i czci osoby Henryka Jankowskiego". Pomnik został przewrócony na przygotowane wcześniej opony samochodowe. Figura nie została uszkodzona, zniszczono jednak jej mocowanie. Mężczyźni ułożyli na figurze duchownego strój ministranta i dziecięcą bieliznę. Miał to być symbol cierpienia molestowanych - według nich - przez prałata dzieci.
23 lutego kilkudziesięciu pracowników Stoczni Gdańskiej na powrót ustawiło monument - mimo stanowiska władz miasta, że takie działanie wymaga zgody magistratu.
Rada Miasta Gdańska oprócz decyzji o likwidacji pomnika pozbawiła też kapłana tytułu honorowego obywatela miasta Gdańska oraz zdecydowała o zmianie nazwy skweru.
Trzem mieszkańcom Warszawy, którzy przewrócili monument, prokuratura postawiła zarzuty znieważenia pomnika i zniszczenia mienia. Nie przyznali się do winy. Prokuratura zastosowała wówczas wobec nich dozór policyjny i poręczenia majątkowe w wysokości po 20 tys. zł, a także skierowała sprawę do sądu.