Dopiero za tydzień krakowski sąd rozpatrzy zażalenie Janusza Filipiaka na zatrzymanie i doprowadzenie do prokuratury. Kilka dni temu właściciel Cracovii i Comarchu został skuty przez policjantów kajdankami, a prokuratorzy przesłuchali go dopiero 12 godzin po zatrzymaniu.
Biznesmen został zatrzymany w sobotę na podkrakowskim lotnisku w Balicach. W niedzielę nad ranem, po przesłuchaniu, prokuratura postawiła mu zarzuty pomocnictwa w antydatowaniu kontraktu byłego piłkarza Cracovii Pawła Drumlaka, a także działania na jego szkodę przez naruszenie praw pracowniczych.
Filipiak nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i złożył wyjaśnienia. W niedzielę został zwolniony do domu. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. zł. Według prokuratury za zarzucane mu czyny grozi kara do pięciu lat więzienia.
Równocześnie z nim zatrzymano trzech innych członków zarządu klubu. Żaden z działaczy nie przyznał się do winy.