Zakaz hodowania zwierząt na futra dzieli polityków Prawa i Sprawiedliwości. To branża dająca prace 50 tysiącom ludzi. Teraz może zostać zlikwidowana, jeżeli w życie wejdzie złożony w Sejmie projekt ustawy autorstwa posłów PiS.

Spór dotyczy kwestii biznesowej. Branża futerkowa to potężna gałąź polskiej gospodarki. W Polsce działa około 750 ferm zwierząt futerkowych, żyje z tego około 50 tysięcy ludzi. Według branżowych ekspertów co roku produkujemy około 10 mln skór norek, ćwierć miliona skór lisów i 50 tys. skór jenotów. Niemal w całości idą one na eksport. 

Dlatego posłowie PiS boją się powiedzieć wprost, że należy zlikwidować tę branżę: My zlikwidujemy, to będą zabijać na Słowacji czy w Rosji, jeszcze gorzej niż my to robimy - mówi Tadeusz Cymański z Prawa i Sprawiedliwości.

Z drugiej strony za pomysłem zakazania hodowli futerkowej opowiedział się sam prezes Jarosław Kaczyński. Gorącym zwolennikiem zakazania hodowli zwierząt na futra jest też np. np. marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który całą ustawę zaanonsował. 

Wątpliwości mają natomiast zwłaszcza posłowie z Wielkopolski i zachodniego Pomorza, bo tam najwięcej ludzi zajmuje się futerkowym biznesem.

Znacznie mniejsze kontrowersji budzą pozostałe zapisy projektu: czyli zakaz trzymania zwierząt w cyrkach i na łańcuchach.

(m)