Studenci dłużnicy winni są swoim uczelniom łącznie 9,67 mln zł, co oznacza, że ich średni dług wynosi niemal 1,9 tys. zł - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. W ciągu ostatnich czterech lat liczba studentów w Polsce zmniejszyła się o ok. 300 tys. przy jednoczesnym, aż trzykrotnym, wzroście liczby tych, którzy mają nieuregulowane zobowiązania wobec swoich uczelni.
Średnia kwota długu przypadająca na jednego zadłużonego studenta to 1883 zł. Jedni zadłużają się, bo nie stać ich na utrzymanie się, a inni rzucają studia i zapominają, że z uczelnią też wiąże ich umowa, którą trzeba wypowiedzieć - podkreślają eksperci. Dodają, że na wpisanie zadłużonych studentów do Krajowego Rejestru Długów zdecydowało się dotychczas 26 wyższych uczelni w Polsce, w większości są to szkoły prywatne, choć jest w tym gronie też kilka publicznych uczelni.
Spada liczba studentów, a w związku z tym również dochody uczelni. Muszą one nie tylko oferować żakom coraz bardziej konkurencyjną ofertę studiów, co mnoży koszty, ale również staranniej przyglądać się swoim finansom. Dlatego też coraz rzadziej przymykają oko na brak opłaty za czesne i decydują się na skuteczną windykację należności - dodaje Adam Łącki z Krajowego Rejestru Długów. Jak zaznaczył, ze statystyk Rejestru wynika, iż studenci są winni szkołom wyższym 9,67 mln zł.
Z danych wynika też, że najczęściej zadłużają się słuchacze krakowskich uczelni - w Krajowym Rejestrze Długów znajduje się 2168 dopisanych przez nie zobowiązań, każde średnio na 1300 zł. Z kolei najwięcej do oddania mają studenci z Lublina - średni dług tamtejszego studenta to aż 3490 zł.
Część studenckich długów powstaje z powodu niewystarczających dochodów lub wykorzystania pieniędzy przeznaczonych na studia na "życie studenckie". Spory odsetek spraw trafiających do KRD to jednak wynik niefrasobliwości. "Zdarza się, że z różnych przyczyn żak rzuca studia - zwyczajnie przestaje przychodzić na zajęcia, ale zapomina przy tym wypowiedzieć umowę z uczelnią" - czytamy w podsumowaniu badania.
Z naszych badań wynika, że tylko 37 proc. płacących za studia ponosi te koszty, samodzielnie pracując. 15 proc. studentów decyduje się na zaciągnięcie kredytu lub pożyczki. Najczęściej jednak, bo w 48 proc. przypadków, naukę finansują im rodzice - tłumaczy Adam Łącki.
(ug)