40-letni Grzegorz B., podejrzany o zabójstwo 6-miesięcznego Maksymiliana i znęcanie się nad jego siostrą, został przewieziony do szpitala na obserwację psychiatryczną. Ma przebywać na niej przez 4 tygodnie. Czas ten jednak na wniosek biegłych może zostać wydłużony przez sąd.

40-letni Grzegorz B., podejrzany o zabójstwo 6-miesięcznego Maksymiliana i znęcanie się nad jego siostrą, został przewieziony do szpitala na obserwację psychiatryczną. Ma przebywać na niej przez 4 tygodnie. Czas ten jednak na wniosek biegłych może zostać wydłużony przez sąd.
Półroczny Maksymilian zmarł dzień po tym, jak trafił do szpitala (zdj. ilustracyjne) /Piotr Bułakowski /RMF FM

Grzegorz B. ma postawione zarzuty zabójstwa półrocznego Maksymiliana i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad siostrą chłopca - 2,5-letnią Leną. Podejrzany to znajomy rodziców dzieci i były pracodawca ich ojca.

O obserwację psychiatryczną w warunkach zamkniętych zawnioskowali w sierpniu biegli psychiatrzy. Przebadali oni wcześniej mężczyznę ambulatoryjnie. Uznali jednak, że nie jest to wystarczające i że do uzyskania pełnego i ostatecznego rozpoznania stanu psychicznego podejrzanego oraz wydania opinii w tej sprawie konieczna jest obserwacja psychiatryczna.

Chodzi o ustalenie, czy Grzegorz B. był poczytalny w chwili popełniania zarzucanych mu czynów, czy nie ma ukrytych bądź nieukrytych chorób, czy może brać udział w postępowaniu i czy może ponieść odpowiedzialność karną.

Maksymilian trafił do szpitala w krytycznym stanie

Półroczny Maksymilian trafił do rzeszowskiego szpitala w ostatni piątek lipca. Lekarze określali jego stan jako krytyczny. Chłopczyk miał liczne obrażenia ciała, w tym głowy. Dzień później zmarł. Razem z nim do szpitala trafiła także jego siostra, u której funkcjonariusze policji również zauważyli obrażenia, jednak nie zagrażały one życiu.

Mężczyzna przesłuchiwany wówczas w prokuraturze przyznał się do tego, że mógł spowodować śmierć chłopczyka, ale utrzymywał, że obrażenia, jakich dziecko doznało, były przypadkowe. Sekcja zwłok wykluczyła jednak, by obrażenia chłopca spowodowane były nieszczęśliwym wypadkiem.

Zadawanie bólu 2,5-latce sprawiało mu przyjemność

Grzegorz B. w prokuraturze przyznał się też do wielokrotnego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad obecnie 2,5 letnią dziewczynką. Mówił, że z niezrozumiałych dla siebie powodów nienawidzi tego dziecka, że sprawiało mu przyjemność zadawanie jej bólu oraz to, że dziecko się go boi. Miał ją podduszać, szarpać, ale tak, aby zostawiać jak najmniej śladów na ciele dziecka.

W czasie posiedzenia sądu w sprawie aresztu zmienił zdanie - nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.

Grzegorz B. od 1 sierpnia przebywa w areszcie. Prokurator wystąpił z wnioskiem o jego przedłużenie.

(mpw)