Tylko przypadek sprawia, że chorzy na raka pacjenci mają kontynuowane leczenie. Niejednokrotnie muszą być jednak przenoszeni między szpitalami, bywa że na znaczne odległości.
Do Warmińsko-Mazurskiego Centrum Onkologii w Olsztynie ma w przyszłym tygodniu przyjechać dwóch pacjentów z Gdańska. Na razie są leczeni u siebie, ale jeśli szpital nie dostanie lekarstw, będą przetransportowani do Olsztyna. Tamtejsi lekarze zgodzili się na przyjęcie trójmiejskich pacjentów, bo niedawno sami także korzystali z pomocy innej placówki. W ich przypadku "wycieczka" była jednak krótsza, pacjenci, dla których zabrakło etopozydu, zostali przeniesieni do olsztyńskiego Szpitala Pulmonologicznego.
To całkowity przypadek, że akurat mieliśmy ten lek i mogliśmy przyjąć pacjentów - zaznacza dyrektor olsztyńskiej pulmonologii Irena Petryna, która z kolei musiała prosić o pomoc; w jej placówce skończyła się cisplatyna, więc pożyczyła kilka fiolek z... Centrum Onkologii.
Dyrektorzy szpitali nie są w stanie przewidzieć, kiedy skończy się ta - jak mówią - paranoiczna sytuacja. Jedna z placówek dostała zapewnienie, że partia leków powinna dotrzeć jutro. Nie wiadomo tylko, czy dotrze na tyle wcześnie, by zdążyć podać wszystkim pacjentom odpowiednią dawkę.