Michał Dąbrowski – podwójny medalista igrzysk paralimpijskich w Paryżu w szermierce na wózkach, zmarł w wieku 38 lat. W środę poinformował o tym Polski Związek Szermierczy (PZSzerm). Sportowiec od 2023 r. zmagał się z nowotworem przewodów żółciowych wewnątrzwątrobowych.

Informacja o śmierci szermierza na wózkach pojawiła się dzień po tym, jak został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia sportowe, za zasługi dla rozwoju i upowszechniania sportu paralimpijskiego.

"Nasz Misio był dla nas wszystkich wzorem przyjaciela i zawodnika. Zawsze mogliśmy na niego liczyć. Nigdy nie odmawiał pomocy i starał się być wsparciem dla każdego z nas" - można przeczytać w komunikacie na oficjalnej stronie PZSzerm.

"Michał Dąbrowski nauczył nas, jak wiele można osiągnąć, mimo przeciwności losu. Dziękujemy Michałowi za tą piękną lekcję" - dodano.

Podczas igrzysk w Paryżu, mimo choroby, Dąbrowski wywalczył dwa medale w kategorii B - srebrny w szabli oraz brązowy w szpadzie.

Choroba nie przeszkodziła w walce o medale

Nowotwór zdiagnozowano u Dąbrowskiego w listopadzie zeszłego roku. Natychmiast poddano go chemioterapii, ale by mieć szanse na wyleczenie, zawodnik prowadził zbiórkę na nierefundowany lek. Udało mu się i leczenie było na tyle skuteczne, że był w stanie wystartować w stolicy Francji.

Po zwycięstwie z Adrianem, gdy uświadomiłem sobie, że wrócę z Paryża z medalem, troszeczkę się rozkleiłem. Bo naprawdę ten rok był dla mnie tragiczny. Teraz jest dużo lepiej, bo lek naprawdę pomaga. Leczenie zadziałało. Bez niego nie byłoby mnie tutaj. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy mnie wspierali - mówił szermierz tuż po wywalczeniu paralimpijskiego srebra.

Dąbrowski był zawodnikiem sekcji szermierki na wózkach Legii Warszawa oraz IKS Szermierka Wołomin. W jego dorobku medalowym, obok dwóch medali igrzysk paralimpijskich, znajdują się medale mistrzostw świata i Europy.

Na wózku jeździł od 2014 roku, gdy podczas kładzenia dachu na domku na działce, pośliznął się, spadł i złamał kręgosłup, uszkadzając rdzeń kręgowy.

Do szermierki zmusiła mnie żona, na początku w formie rehabilitacji. Żebym nie siedział w domu, wyszedł do ludzi. Bardzo dużo osób z niepełnosprawnością ma ten problem, że boi się wyjść do ludzi. Nie wyróżniałem się pod tym względem. Na szczęście mam dobrą żonę, która wyszła z tą inicjatywą - mówił sportowiec w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, tłumacząc, co pchnęło go w kierunku sportu, a także zdradzając nieco szczegółów na temat prowadzonej przez siebie zbiórki.