Jeszcze dziś dowiemy się, jaki wyrok usłyszy Mateusz S., który w Nowy Rok po pijanemu i pod wpływem narkotyków wjechał w grupę ludzi w Kamieniu Pomorskim, zabijając sześć osób. Prokurator żąda dla sprawcy 15 lat więzienia i dożywotniej utraty prawa jazdy.

Wczoraj Sąd Okręgowy w Szczecinie wysłuchał mów końcowych stron. Prokurator Bożena Krzyżanowska podkreśliła, że jej zdaniem, wniosek o karę 15 lat więzienia i utraty prawa jazdy jest "dolegliwy, ale sprawiedliwy". Ma być ostrzeżeniem dla uczestników ruchu drogowego, którzy wyjeżdżają na drogi po spożyciu alkoholu albo po użyciu narkotyków - dodała.

Oskarżony przepraszał i prosił o "sprawiedliwy wyrok". Powiedział, że bardzo żałuje momentu, w którym wsiadł do samochodu. 

Nie będzie maksymalnej kary? "Rzeczywista skrucha oskarżonego"



Jak powiedział dziennikarzom obrońca Mateusza S. Przemysław Kowalewski, sąd przed zamknięciem przewodu pouczył strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na przestępstwo spowodowania katastrofy w ruchu lądowym z winy nieumyślnej. Moim zdaniem, postępowanie dowodowe nie dostarczyło żadnych dowodów na to, aby oskarżony popełnił ten czyn z zamiarem ewentualnym, czyli z winy umyślnej - dodał.

Według Kowalewskiego, przez zmianę kwalifikacji czynu maksymalny wymiar kary może wynieść 12 lat. Obrońca wnosił, żeby nie karać mężczyzny maksymalną karą z uwagi na jego "rzeczywistą skruchę" i fakt, że od początku nie negował swojej winy.

Moim zdaniem istnieją podstawy do zmiany kwalifikacji również pod kontem zakwalifikowania tego czynu jako wypadku ze skutkiem śmiertelnym w zbiegu z przestępstwem sprowadzenia zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym - dodał Kowalewski.

Według biegłych, Mateusz S. był po użyciu środków psychoaktywnych (marihuany i amfetaminy). Mężczyzna był też pijany, według aktu oskarżenia miał 2,15 promila alkoholu we krwi.

Wśród sześciu ofiar było dziecko

W Nowy Rok kierowany przez Mateusza S. samochód wypadł z drogi i wjechał w grupę ludzi. Zginęło pięć dorosłych osób i jedno dziecko. Dwoje kolejnych dzieci trafiło do szpitala; chłopiec, który w wypadku stracił rodziców, był w stanie ciężkim i wymagał opieki na oddziale intensywnej terapii, stan zdrowia dziewczynki był lepszy. Dzieci opuściły szpital na przełomie stycznia i lutego.

(mal)