Komisja badająca okoliczności lipcowego zderzenia dwóch małych samolotów koło Radomia wykluczyła, że do katastrofy doszło z przyczyn technicznych - dowiedział się tego nieoficjalnie nasz reporter. Szkoleniowe Cessny wpadły na siebie podczas szkolenia. Jednej z nich udało się wylądować, druga runęła do stawu. Zginął instruktor i uczeń.
Wygląda na to, że w ostatecznym raporcie, który dopiero powstaje, eksperci wskażą, że do wypadku przyczynił się ludzki błąd. Do zderzenia doszło podczas ewolucji wychodzenia z tak zwanego kręgu. Piloci nie widzieli sie prawie do ostatniej chwili, dlatego - jak napisano we wstępnym raporcie - uniknięcie tej kolizji było praktycznie niemożliwe.
Prace nad ostateczną wersja dokumentu jeszcze trwają. Jak usłyszał nasz reporter, będą jeszcze prowadzone przesłuchania. Postępowanie w tej sprawie prowadzi też prokuratura. Śledczy wciąż rozpatrują trzy główne wersje - błąd pilotów, błąd kontrolerów lotu oraz przyczyny techniczne.