Po analizie opublikowanych wczoraj nowych stenogramów z rozmów w kokpicie prezydenckiego tupolewa, uwagę zwraca tajemniczy zapis. Ostatnie wersy stenogramu mówią o "śladzie zatrzymania głowicy nagrywającej". Potem pojawia się jednak jeszcze jedno zdanie - "słaby sygnał, zinterpretowany jako mowa". Dziennikarz RMF FM Tomasz Skory o rozwikłanie tej zagadki poprosił eksperta.
Słów zarejestrowanych po ustaniu nagrania w kokpicie tupolewa nie umiał wyjaśnić płk. Edmund Klich, były akredytowany przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym. Dziennikarz RMF FM Tomasz Skory o tajemniczy zapis zapytał producenta polskich czarnych skrzynek ATM, Tomasza Tuchołkę. Specjalista wyjaśnia, że dodatkowe głosy są w istocie nie do końca skasowanym poprzednim nagraniem, które przesunęło się o ułamek sekundy przez bezwładność mechanizmu.
Kluczowa w tym przypadku jest odległość około półtora centymetra, dzieląca głowicę kasującą od nagrywającej. Odstęp między nimi powoduje, że taśma, która przejdzie przez głowicę kasującą, a nie wejdzie jeszcze na głowicę zapisującą, jest nie do końca skasowana. Ten fragment jest to z pewnością zapis dźwięków, które pochodzą sprzed pół godziny, czyli to stary zapis, już częściowo skasowany - wyjaśnia ekspert w rozmowie z reporterem RMF FM.
Biegli z krakowskiego Instytutu Sehna ujęli go w stenogramie zapewne dlatego, że pojawia się dokładnie w tej samej dziesiątej części sekundy, w której ustaje całe nagranie.