W komisariacie w wielkopolskiej Kłodawie wybuchła bomba. Eksplozja miała miejsce wczoraj wieczorem, na szczęście nikt w niej nie ucierpiał. "W krótkiej rozmowie z szefem grupy pirotechników usłyszałem, że eksplozja była bardzo silna. Gdyby jakakolwiek osoba znajdowała się w tym pomieszczeniu, to jej życie i zdrowie byłoby narażone" - powiedział reporterowi RMF FM Adamowi Górczewskiemu rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Jak ustalił nasz dziennikarz, bombą była dwukilogramowa butla z nieznaną substancją. Ładunek umieszczono w kratce wentylacyjnej przy drzwiach wejściowych. Wybuchł w momencie, gdy w budynku było pięciu funkcjonariuszy: między godziną 21 a 22 przekazywali sobie akurat dyżur.
W czasie wybuchu znajdowali się w pomieszczeniach, które są oddalone od tego pomieszczenia recepcyjnego, tak że nic im się nie stało, nie odnieśli żadnych obrażeń - powiedział naszemu reporterowi Andrzej Borowiak.
Poważne są natomiast zniszczenia w budynku, oddanym do użytku w zeszłym roku.
Zawartość butli badają specjaliści z laboratorium kryminalnego. W Kłodawie jest także zastępca wielkopolskiego komendanta policji, antyterroryści i policjanci kryminalni.
Ustalamy, kto to zrobił i dlaczego. Są tam pirotechnicy, eksperci z laboratorium - zaznaczył Borowiak.
Sprawdzane są m.in. sprawy prowadzone przez funkcjonariuszy z Kłodawy.