Wicepremier Ukrainy Julia Tymoszenko została odwołana ze stanowiska. Prezydent Leonid Kuczma zdymisjonował ją w związku z oskarżeniami o nadużycia podatkowe i fałszowanie dokumentów.

Na razie premier Wiktor Juszczenko nie komentuje wczorajszej decyzji prezydenta Leonida Kuczmy o zdymisjonowaniu wicepremiera Julii Tymoszenko. Obserwatorzy twierdzą, że Juszczenko ma teraz dwa wyjścia - podać się do dymisji lub też zlikwidować stanowisko wicepremiera ds. paliw i energetyki. Podobno skłania się do drugiego.

Opinie

Prokurator generalny Mychajło Potebeńko dał wczoraj do zrozumienia, że Julia Tymoszenko to największe nieszczęście Ukrainy - praktycznie wszystko, co się ostatnio złego wydarzyło w kraju, to jej wina. A największym przewinieniem jest afera, która wybuchła w listopadzie, gdy ochroniarz prezydenta ujawnił rzekome rozmowy nagrane w gabinecie Kuczmy. Miało z nich wynikać, że to Kuczma zlecił porwanie niezależnego dziennikarza Georgija Gongadze. Gongadze został brutalnie zamordowany, a Kuczma znalazł się w opałach. Wczoraj Potebeńko nie wykluczył, że aferę sfinansowała Tymoszenko. Zdymisjonowana wicepremier odpowiedzialna jest również za kryzys parlamentarny, według Potebeńki, gdyż przekupuje parlamentarzystów, by głosowali przeciwko prezydentowi.

Ma też swoich zwolenników

40-letnia Julia Tymoszenko nie ucieknie z kraju, ani odchodzić z polityki - twierdzą jej przyjaciele. Politolog Mychajło Pohrebiński mówi, że teraz ma ona poważne szanse, by stanąć na czele centrowej opozycji. Pohrebiński uważa, że po tym, gdy prokuratura oficjalnie oskarżyła ją o grzechy z przeszłości (kontrabanda rosyjskiego gazu, podróbka dokumentów), prezydent nie mógł inaczej postąpić. Jednak, jak twierdzi Pohrebiński, w Kijowie każdy polityk wie, iż prokurator generalny robi to, co każe prezydent.

Kobieca intuicja

Wczoraj w południe odbyło się ostatnie posiedzenie rządu z udziałem Tymoszenko. O godz. 12 przyjęto przygotowany przez nią program reformowania górnictwa (główna przyczyna jej przyspieszonej "odstawki"). O 13 Tymoszenko opuściła gabinet, mówiąc sekretarce, że już nie wróci. Dwie godziny później przebywający w Berlinie prezydent Kuczma podpisał dekret o jej zwolnieniu ze względu na prośbę prokuratury, która uznała, że zachowując stanowisko Tymoszenko może wywierać wpływ na śledztwo. Wieczorem przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego wyraził w Kijowie nadzieję, że rozpoczęte przez Tymoszenko reformy w sektorze energetycznym będą kontynuowane. W Kijowie powszechna jest opinia, że dymisja Tymoszenko jest tylko spełnieniem życzenia oligarchów, którzy dokonują nielegalnych transakcji w sektorze energetycznym. Przeszkadzała, więc ją usunięto. Jeszcze kilka dni temu wicepremier mówiła o swojej dymisji: "Jeśli Kuczma podpisze - będzie to zwycięstwo szarej strefy" i podpisał. Drugim paradoksem jest to, że Tymoszenko była prawą ręką premiera i najmocniejszym ogniwem tak zwanego pierwszego ukraińskiego rządu reformatorów. W ubiegłym roku po raz pierwszy od ogłoszenia niepodległości Ukraina odnotowała wzrost gospodarczy. O poprawie sytuacji gospodarczej mówią zachodni eksperci, ale nie uznają tego w administracji prezydenta.

Foto RMF FM i EPA

07:10