Premier Donald Tusk od kilkunastu dni sonduje w gronie współpracowników, czy przy okazji zapowiadanej rekonstrukcji wziąć Grzegorza Schetynę do rządu - donosi tygodnik "Wprost". W grę miałby wchodzić resort sportu, ale Schetyna obawia się podobno jeszcze jednego rozwiązania.
Grzesiek pewnie wziąłby resort sportu. Ale obawia się, że Tusk będzie chciał go ubrać w ministerstwo transportu po Nowaku. A na taki układ, jeszcze z Rostowskim w randze wicepremiera, to nie pójdzie - takie słowa współpracownika Schetyny cytuje "Wprost".
Tygodnik twierdzi również, że wiceprzewodniczący PO liczy na porozumienie z Tuskiem, ale po cichu rozmawia także z Jarosławem Gowinem. Podobno właśnie takiego scenariusza - połączenia przez Gowina i Schetynę sił przeciwko niemu - obawia się premier.
Czy to możliwe? Kiedyś ci dwaj politycy faktycznie byli sojusznikami, od wielu miesięcy uchodzą jednak za największych wrogów w PO. Ale wystarczy prześledzić ich ostatnie wypowiedzi, żeby zauważyć, że puszczają do siebie oko - komentuje "Wprost".
Ocieplenie stosunków widać chociażby po sobotniej wypowiedzi Gowina w Przesłuchaniu w RMF FM. Pytany przez Agnieszkę Burzyńską o spadek notowań Platformy, podkreślił, że potrzebne są "głębokie zmiany". Po pierwsze, zmiany programowe, czyli koniec z polityką ciepłej wody w kranach. Czas na politykę prawdziwych, odważnych decyzji. Po drugie, myślę, że ta prawdziwa, zauważana przez Polaków zmiana w rządzie to byłby powrót do rządu Grzegorza Schetyny - stwierdził.
Ja jestem w pewnym sporze z Grzegorzem w sprawach światopoglądowych. Mam do niego trochę pretensji, że w takich sprawach jak związki homoseksualne czy in vitro przeciąga nas nieco za bardzo na lewo. Ale też doskonale pamiętam poprzednią kadencję. Wtedy, kiedy on był wicepremierem, kiedy chciało się rozwiązać jakiś problem, to trzeba było iść do Grzegorza Schetyny. On był świetnym ministrem, bardzo dobrym wicepremierem - podkreślił były minister sprawiedliwości.