"Kuriozalna i niezrozumiała" - tak poseł Przemysław Wipler komentuje wypowiedź Komendanta Głównego Policji w Kontrwywiadzie RMF FM. Gen. Marek Działoszyński powiedział, że w sprawie posła – chodzi o nocną bójkę w Warszawie – są "wątki obyczajowe", więc policja musi być "bardzo dyskretna".
Do incydentu z posłem Wiplerem w roli głównej doszło 30 października. Policjanci interweniowali przed nocnym klubem przy ul. Mazowieckiej. Twierdzą, że w pewnym momencie podszedł do nich pijany poseł Wipler, zaczął im ubliżać, grozić, szarpał ich i kopał. Został obezwładniony gazem pieprzowym. Inna jest wersja Wiplera. Twierdzi on, że kiedy wyszedł z lokalu i zobaczył awanturę próbował interweniować - bo tak ma w zwyczaju. Wtedy miał zostać brutalnie pobity przez policjantów.
Komendant Główny Policji Marek Działoszyński podkreślał w porannym Kontrwywiadzie RMF FM, że funkcjonariusze nie wiedzieli, że mają do czynienia z posłem. Zostawmy spokojnie wyjaśnienie tej sprawy prokuraturze, ponieważ w tej sprawie są wątki etyczne i obyczajowe. Ja chciałbym, żeby policja była tutaj bardzo dyskretna, wstrzemięźliwa w swoich ocenach i żeby szanowała godność każdego człowieka - dodał.
Poproszony przez nas o komentarz Wipler mówił o kampanii medialnej. Wypowiedź komendanta jest dla mnie niezrozumiała i dosyć kuriozalna w kontekście wcześniejszych działań jego podkomendnych. Jeden z policyjnych rzeczników kłamał, kolportował nieprawdziwe informacje na mój temat. Również moje dane medyczne były bezprawnie upublicznione, przekazywane dziennikarzom. Policja prowadziła przez kilka dni ostrą kampanię medialną przeciw mnie - podkreślił Wipler.
Poseł planuje zresztą złożenie do prokuratury kilku doniesień na policjantów. Chce zawiadamiać o tym, że policja pobiła go jako Przemysława Wiplera, ale też jako posła z immunitetem. Ma też zamiar oskarżyć rzecznika policji o kłamstwa i upublicznianie wrażliwych danych medycznych. Z zawiadomieniami czeka jednak na zakończenie działań prokuratorskich.