Błąd popełniony przez skoczka spadochronowego był prawdopodobnie przyczyną jego wypadku, do którego doszło w niedzielę po południu w Pile (Wielkopolskie). Podczas skoku mężczyzna uderzył o ziemię i w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Według wstępnych ustaleń policji 45-letni mieszkaniec gminy Ujście skakał z wysokości 1 tys. metrów.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że spadochron skoczka otworzył się prawidłowo, jednak mężczyzna zamiast skoczyć tyłem, skoczył lekko bokiem i okręcił się przez lewą rękę. W wyniku tego, między plecakiem spadochronu a czaszą nieprawidłowo ułożyły się linki. Skoczek, spadając w dół, kręcił się wokół własnej osi niczym spirala - powiedziała w niedzielę PAP podkom. Żaneta Kowalska z policji w Pile.
Jak dodała, skoczek spadając, zahaczył o drzewo, co nieco zamortyzowało uderzenie.
Mężczyzna z połamanymi żebrami i wstrząsem mózgu trafił do szpitala w Pile. Policja podała, że 45-latek wykonywał swój czwarty skok w życiu.
(ph)