Dziś rozpoczną się w stolicy czterodniowe Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko polityce rządu pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa". Organizatorzy zakładają, że w manifestacjach weźmie udział łącznie 20 tysięcy osób. W sobotę ma ich być nawet 100 tys. W sumie w Warszawie ma odbyć się 17 zgromadzeń publicznych - przemarszów i pikiet.
Protest organizują wspólnie trzy centrale związkowe: Forum Związków Zawodowych, NSZZ "Solidarność" i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych.
Na dziś zaplanowano pikiety przed ministerstwami i początek trwającego przez cały protest miasteczka namiotowego przed Sejmem. Czwartek i piątek to tzw. dni debat z ekspertami.
Kulminacją protestu ma być sobotnia manifestacja. Z trzech miejsc w Warszawie związkowcy przejdą na rondo de Gaulle'a, by wspólnie Nowym Światem dojść przed Pałac Prezydencki, a potem Kolumnę Zygmunta. Związki zapowiadają, że będzie to największa akcja protestacyjna po 1989 roku.
Oprócz związkowców mają w niej wziąć udział inne grupy niezadowolone z sytuacji w kraju, organizacje pozarządowe, spółdzielcze, gospodarcze, społeczne, rolnicze i działkowcy.
Przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda mówi wprost: protesty mają doprowadzić do zmiany rządu. Pewnie po jednej demonstracji rząd nie ustąpi, ale jesteśmy przygotowani na walkę tygodniami, miesiącami - zapowiedział.
W ocenie szefa OPZZ Jana Guza protest zmusi rząd do podjęcia rozmów. Związki zawiesiły w czerwcu swój udział w Komisji Trójstronnej. Ludzie nie przyjeżdżają, by palić opony. (...) Ci ludzie, którzy przyjeżdżają, oczekują lepszej opieki, lepszego rządzenia, zabezpieczenia społecznego - podkreślił.
Według szefa Forum Związków Zawodowych Tadeusza Chwałki związkowcy chcą powrotu do rozmów, ale jeśli będą poważnie traktowani, a ich opinie brane pod uwagę.
Organizatorzy zapewniają, że zrobią wszystko, by dni protestu przebiegły spokojnie.
Związki chcą wycofania zmian w Kodeksie pracy pozwalających na wydłużenie z obecnych maksymalnie czterech miesięcy do 12 okresu rozliczeniowego czasu pracy, przyjęcia ustawy wymuszającej szybszy wzrost płacy minimalnej i podniesienia progów dochodowych upoważniających najuboższych do świadczeń rodzinnych i socjalnych.
Innym postulatem jest wycofanie się z obowiązującej już zmiany wieku emerytalnego, który został podwyższony do 67 lat dla wszystkich pracowników.