Ekstradycja Slobodana Miloszevicia do Hagi to kwestia dni - tak zapewniają władze w Belgradzie. Jednak nadal nie ma wyznaczonej dokładnej daty. Dziś rządowy dekret umożliwiający wydanie Miloszevicia Trybunałowi Haskiemu zaskarżyli prawnicy Slobo i jego partyjni koledzy z serbskiej Partii Socjalistycznej. Jeżeli sądy wykorzystają maksimum należnego im czasu, do ekstradycji może dojść dopiero za trzy tygodnie.
Planowana ekstradycja Miloszevicia jest wciąż w Jugosławii tematem numer jeden. Media obszernie informują o wszystkim, co dzieje się wokół belgradzkiego więzienia, w którym osadzono byłego prezydenta. W weekend odbywały się dziesięciogodzinne nerwowe narady Slobo, ze sztabem prawników. Prawnicy mówią, że wiedzą jak walczyć z rządowym dekretem umożliwiającym deportację. Nie chce jednak zdradzić więcej szczegółów, poza tym, że zostanie złożone zażalenie do sądu konstytucyjnego. Tajemnicą jest również owiana wizyta w więzieniu arcybiskupa. Wiadomo, że Miloszević zażądał spotkania z kapłanem, a następnie dyskutował z nim ponad 20 minut. Tymczasem partyjni koledzy Slobo protestują wciąż przed więzieniem, towarzyszą im zwolennicy byłego prezydenta. Atmosferę wiecu podgrzewają cały czas doniesienia, że haskie więzienie zostało już specjalnie przygotowane na przyjęcie Miloszevicia. Posłuchajcie relacji specjalnego wysłannika RMF-u Jana Mikruty:
Protestujący zarzucają rządowi przede wszystkim zdradę państwa i uleganie dyktatowi Zachodu. Twierdzą również, że dekret łamie jugosłowiańską konstytucję. W tym tygodniu w Belgradzie ma się odbyć co najmniej jedna wielka manifestacja w obronie Miloszevicia. Jeśli protesty nic nie dadzą i Slobo jednak trafi do Hagi, będzie pierwszym prezydentem sądzonym za zbrodnie wojenne w byłej Jugosławii. Dodajmy, że większość Serbów chce osądzenia byłego prezydenta nie w Hadze, a w Belgradzie.
foto RMF
17:20