Tragiczny wypadek w Tatrach. W rejonie szlaku na Przełęcz pod Chłopkiem turystka prawdopodobnie się pośliznęła, po czym spadła z dużej wysokości. Zginęła na miejscu. Niemal w tym samym czasie - jak donosi reporter RMF FM Maciej Pałahicki - TOPR dostał zgłoszenie o lawinie, jaka zeszła z Koziego Wierchu w stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich. Na szczęście po przeszukaniu lawiniska okazało się, że nikt nie został zasypany.
Turystka zmierzająca w stronę Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem pośliznęła się na oblodzonym szlaku i spadła kilkaset metrów, doznając śmiertelnych urazów.
O wypadku ratowników górskich powiadomili przypadkowi świadkowie zdarzenia, którzy wędrowali tym samym szlakiem, ale z uwagi na trudne warunki zawrócili z trasy.
Ratownicy, którzy przybyli na pokładzie śmigłowca, na miejscu zdarzenia stwierdzili śmierć turystki. Ciało turystki na pokładzie śmigłowca zostało przetransportowane do Zakopanego - powiedział dyżurny ratownik TOPR Jakub Hornowski.
Wkrótce potem ratownicy udzielili jeszcze pomocy turyście, który pod Kopieńcem uszkodził sobie staw skokowy.
Przy pięknej pogodzie w Tatry ruszyły w ten weekend tłumy turystów, więc również w sobotę toprowcy mieli pełne ręce roboty.
Przed południem przetransportowali śmigłowcem do szpitala w Krakowie narciarza wysokogórskiego, który stracił przytomność w wyniku upadku spod Zawratu.
Niedługo potem, także spod Zawratu, ratownicy zabrali 13-letniego narciarza, który nabawił się kontuzji nogi.
Podobne wezwanie przyszło z Ornaku. Po godzinie 17:00 TOPR zabrał śmigłowcem dwóch turystów, którzy doznali urazów nóg w rejonie hali Kondratowej i Czarnego Stawu pod Rysami.
(e)