Stracili prawo jazdy u siebie, więc próbują nowe zrobić w Polsce. Aż 350 Niemców przystąpiło w ubiegłym roku do egzaminu w szczecińskim WORD-zie. To głównie osoby, które w swoim kraju zostały przyłapane na jeździe pod wpływem alkoholu.
Jak się okazuje, skończenie kursu w szkole nauki jazdy i zdanie polskiego egzaminu to łatwiejsza i tańsza droga do odzyskania uprawnień. Niemcy, którzy do nas trafiają przyznają, że muszą przejść u siebie specjalistyczne badania, są one dosyć trudne i kosztowne. W związku z tym, z tego co opowiadają, próbują zdać na polskie prawo jazdy - tłumaczy Wioletta Myszkowska z WORD-u w Szczecinie.
Polskie, a więc unijne prawo jazdy umożliwia kierowanie samochodem także w Niemczech. Większości się udaje.
Statystyki z WORD-u w Szczecinie pokazuje, że aż 90 proc. Niemców zdaje.
Niestety zdarzają się też tacy kandydaci, którzy stracili prawo jazdy za alkohol, a na egzamin też stawiają się pijani. W ubiegłym roku było kilku takich Niemców. W zeszłym tygodniu 48-latek zza Odry miał ponad promil. Mimo to jazdę po łuku wykonał perfekcyjnie, egzaminator zorientował się, że ma do czynienia z nietrzeźwym dopiero, gdy wsiadł razem z nim do auta. 48-latek został już ukarany w trybie przyspieszonym. Do polskiego egzaminu nie będzie mógł przystąpić przez najbliższe 3 lata.
Przepisy dotyczące jazdy po alkoholu są w Niemczech znacznie bardziej liberalne. Wykroczenie popełnia kierowca, w którego organizmie stężenie alkoholu przekracza 0,5 promila. Oznacza to grzywnę. Przestępstwo ma miejsce wtedy, gdy pijany kierowca ma co najmniej 1,1 promila alkoholu. Kończy się to zatrzymaniem prawa jazdy, zakazem prowadzenia pojazdów i grzywną. Natomiast jeśli zachowanie kierowcy wskazuje na to, że jest on nietrzeźwy lub spowoduje on zdarzenie drogowe, przestępstwem, według niemieckich przepisów, będzie stężenie w wysokości 0,3 promila. Młodzi kierowcy, do 21. roku życia muszą być zawsze całkowicie trzeźwi.
(j.)