Podróżując warszawskimi autobusami, tramwajami czy metrem, doktoranci mogą korzystać z ulgowego biletu, ale tylko długookresowego, na przykład miesięcznego. Za jednorazowy przejazd muszą już zapłacić według normalnej taryfy.
Część doktorantów mieszkających w stolicy, w ogóle nie zdaje sobie sprawy z uregulowań dotyczących korzystania z miejskiej komunikacji.
Michał z Instytutu Socjologii przyznaje, że o braku ulg przy jednorazowych przejazdach dowiedział się dopiero od nas. Regularnie korzystam z biletu miesięcznego, z Karty Warszawiaka. Gdybym przestał doładowywać Kartę, pewnie odruchowo kupiłbym jednorazowy bilet - przyznaje.
Na legitymacji doktoranckiej widnieje napis, że dokument upoważnia do ulgowych przejazdów. Pozwala korzystać ze zniżek m.in. w kinie, teatrze, autobusach PKS i pociągach. Ulgi dotyczące zbiorowej komunikacji miejskiej obowiązują jednak tylko w przypadku biletów miesięcznych, a nie jednorazowych.
Głos w tej sprawie zabrało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Resort na swojej witrynie odwołuje się do Ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Według przepisów - to właśnie "jednostki samorządu terytorialnego mogą podjąć decyzję o przyznaniu ulgi w opłatach za przejazdy publicznymi środkami komunikacji miejskiej dla doktorantów [...]."
Od późnej jesieni korzystam z biletu miesięcznego. Problem pojawia się wiosną i latem, kiedy czasem wybieram rower, a czasem autobus czy tramwaj. Czy Miasto zbiedniałoby, gdyby wsparło tę w końcu niewielką grupę pasażerów? - mówi w rozmowie z RMF FM Anna, jedna z doktorantek studiujących w Warszawie.
Bardziej precyzyjne byłoby, gdyby ulga doktorancka w ogóle nie obowiązywała w komunikacji miejskiej, niż na tak wybiorczych zasadach - oburzają się doktoranci.
Sprawdziliśmy taryfy biletów w innych polskich miastach i szukaliśmy tam informacji o ulgach dla doktorantów. W Poznaniu mogą korzystać ze 50-procentowych zniżek, ale dotyczy to wyłącznie doktorantów jednostek naukowych z siedzibą w Poznaniu lub miejscowości objętych porozumieniami międzygminnymi. We wrocławskim regulaminie przewozów - mowa jest za to wyłącznie o zniżkach dla studentów dziennych studiów doktoranckich. Łódzkie przepisy taryfowe nie zawierają ograniczeń i mówią tylko o "studentach i słuchaczach studiów doktoranckich wyższych uczelni". Podobnie jest w Krakowie, gdzie w obowiązującej Uchwale Rady Miasta o uprawnieniach do przejazdów ulgowych jest mowa o "uczestnikach studiów trzeciego stopnia".
Tymczasem warszawski ratusz ulgowe traktowanie doktorantów tylko przy jeździe z biletem długookresowym tłumaczy strategicznie: promujemy przede wszystkim osoby, które regularnie podróżują komunikacją miejską - wyjaśnia Agnieszka Kłąb z biura prasowego warszawskiego Urzędu Miasta. Trzeba pamiętać, że doktoranci, w odróżnieniu od większości studentów, są już osobami pracującymi zawodowo i mają własne dochody. Jeśli nie korzystają z biletów długookresowych nie powinno być dla nich problemem, by zapłacić za bilet 20-minutowy czy jednorazowy przesiadkowy - uzupełnia Kłąb.
(dp)