Sąd garnizonowy w Poznaniu zdecydował o tymczasowym aresztowaniu siedmiu żołnierzy z polskiego kontyngentu w Afganistanie. Prokuratura postawiła wczoraj sześciu z nich zarzuty zabójstwa afgańskich cywilów, siódmy podejrzany jest o atak na niebroniony obiekt cywilny.
Sąd uzasadnił decyzję o aresztowaniu żołnierzy obawą matactwa i grożącą im wysoką karą. Wojskowi trafią na trzy miesiące do jednego z aresztów w Wielkopolsce, a będą sądzeni w Warszawie. Obrońca jednego z żołnierzy już zapowiedział odwołanie od tej decyzji.
Koronnym dowodem prokuratury ma być film wideo z krwawej akcji. Nagranie - według adwokata jednego z żołnierzy - mieli wykonać oficerowie Żandarmerii Wojskowej. Prokuratura nie potwierdza jednak istnienia tego dowodu.
W tej sprawie jest wiele niewiadomych. Na przykład, dlaczego postawiono zarzuty wszystkim członkom patrolu, a nie tylko dowódcy - zastanawiał się mecenas Jakub Kolańczyk:
Sprawa budzi wielkie emocje, szczególnie wśród rodzin zatrzymanych żołnierzy. Powiedziałam siostrze, żeby w ogóle nie wychodziła z prokuratury. Będziemy tu strajkowały chyba, jeśli jej nie pokażą syna - mówiła matka jednego z wojskowych. Ciotka innego żołnierza przyznała: Gdyby dostał kulę w łeb, wróciłby jako bohater.
Wszyscy zatrzymani byli żołnierzami jednostki wojskowej z Bielska Białej. Po skandalu w Afganistanie pod znakiem zapytania stanęło uroczyste powitanie żołnierzy z tego miasta. Reporter RMF FM Marcin Buczek dowiedział się, że powitanie miało być połączone z tradycyjnym świętem batalionu desantowo-szturmowego. Po tym co się stało jednak te plany mogą zostać zmienione. Posłuchaj:
Decyzje w tej sprawie mają zapaść w ciągu najbliższych dni.