Nie żyje turysta poszukiwany od wczoraj w Tatrach. Ciało 46-latka znaleziono po północy w Dolinie Jarząbczej.
Mężczyzna był poszukiwany od wczorajszego wieczora. Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego dostali informację, że nie wrócił z samotnej wycieczki, na którą wybrał się w niedzielę.
Niestety finał poszukiwań był tragiczny. Ciało 46-letniego mężczyzny znaleziono w nocy w Dolinie Jarząbczej.
W akcji poszukiwawczej brało udział 11 ratowników TOPR. Użyto między innymi dronów, a także sprzętu do lokalizacji telefonów komórkowych.
Dla TOPR-u miniony długi weekend był bardzo pracowity. Przez trzy dni odnotowano aż 20 wypraw ratunkowych. Ratowaliśmy 27 osób - poinformował ratownik dyżurny TOPR Rafał Mikler.
Większość tych zdarzeń następowała w wyniku poślizgnięć - dodał.
Ratownicy podczas akcji często musieli korzystać ze śmigłowca.
W miniony weekend do tragedii doszło także na Słowacji. W pobliżu Gerlacha, najwyższego szczytu Tatr oraz Karpat, zginęło trzech Polaków. Ich ciała znaleziono po dwóch dniach poszukiwań.
"Polscy turyści wybrali niewłaściwą, letnią drogę wspinaczkową na Gerlach. Byli związani jedną liną, a przewodnik niemający stosownych kwalifikacji miał nieodpowiednie raki" - ocenili ratownicy słowackiej Horskiej Zachrannej Slużby, którzy przeanalizowali okoliczności tragedii pod Gerlachem.
Z niewiadomych przyczyn Polacy wybrali trasę przez tzw. Wielicką Próbę, która służy jako letnia trasa wspinaczkowa na Gerlach. Zimową porą ta trasa nie jest wybierana ze względu na niebezpieczeństwo upadku podczas przemierzania stromych pól śnieżnych i płyt skalnych oraz słabą możliwość zabezpieczenia, zwłaszcza gdy zespół wspinaczy spięty jest jedną liną - czytamy w komunikacie Horskiej Slużby.
Kiedy trójka Polaków wspięła się na Przełączkę nad Kotłem położoną na wysokości 2440 m n.p.m., po około 50 metrach trawersu na filarze skalnym, ich ślad się urwał. Polacy spadli do żlebu i zatrzymali się około 300 metrów poniżej w tak zwanym Gerlachowskim Kotle.
Według słowackich ratowników grupa była związana jedną liną w odstępach co około 7 metrów. Posiadali oni standardowy zimowy sprzęt wspinaczkowy, jednak przewodnik miał nieodpowiednie raki, jak na takie warunki. Jeden z mężczyzn posiadał uprawnienia przewodnika górskiego UIMLA (Union of International Mountain Leader Associations), jednak to nie upoważnia do prowadzenia turystów w tereny wspinaczkowe, w tym na Gerlach.
Możemy założyć, że doszło do poślizgnięcia jednego lub kilku członków wyprawy i upadku. Wybrana technika linowa w tym terenie prawdopodobnie uniemożliwiła uniknięcie ewentualnego potknięcia, późniejszego i upadku całej trójki - napisali w komunikacie słowaccy ratownicy.