"Nawet jeśli Osama bin Laden zostanie schwytany, to nie zakończy to działalności al-Qaedy" - twierdzi szef saudyjskiego MSW książę Najef w wywiadzie dla dziennika "The New York Times". Jego zdaniem, Osama wcale nie stoi na szczycie siatki terrorystycznej, która przeprowadziła zamachy w USA. W rzeczywistości jest on jedynie figurantem, mającym skupić na sobie uwagę mediów.
W rejonie Tora Bora trwają zacięte walki z gwardią przyboczną przywódcy al-Qaedy. Około tysiąca islamskich fanatyków dowodzonych ponoć przez samego bin Ladena usiłuje wydostać się z okrążenia. Oddział ten atakowany jest z powietrza przez amerykańskie samoloty i z ziemi przez siły Sojuszu Północnego. W szturmie na Tora Bora biorą udział Pasztunowie, którzy przez lata mieszkali w sąsiedztwie afgańskich Arabów. W rejonie Dżalalabadu miejscowi Pasztunowie byli sąsiadami Arabów, którzy właśnie tam osiedlali się po zakończeniu Dżihadu przeciw Rosjanom w latach 80. Teraz ci ludzie stoją po dwóch stronach barykady. Mudżahedini oblegający jaskinie nie czują ani nienawiści, ani szczególnej sympatii do Arabów, jak tam nazywają sprowadzonych przez bin Ladena bojowników. Walczą z nimi w afgański sposób - lepiej poczekać na efekt amerykańskich bombardowań niż tracić ludzi w krwawych szturmach. Bombardowania, mimo że intensywne mogą trwać jeszcze długo. Ukryci w głębokich na kilkaset metrów jaskiniach najemnicy mają prąd, wodę i zapasy żywności. W górach Szpinger mają też inne kryjówki, a do tego - jak mówią pasztuńscy bojownicy - każdy Arab ma granat, którym w ostateczności ma rozerwać siebie i atakujących.
Osama Bin Laden zaplanował, że skończy swoje życie w widowiskowy sposób. Jak pisze dzisiejsza brytyjska gazeta "The Mirror", opierając się na wywiadzie z byłą żoną terrorysty - Sabihą - Saudyjczyk nakazał swoim najstarszym synom, by go zabili, gdy nie będzie już szans na ucieczkę. Według Sabihy - śmierć bin Ladena ma być sygnałem do kolejnej fali zamachów terrorystycznych. Tym razem zamachowcy mają uderzyć w symbole zachodniej kultury - waszyngtoński Kapitol, londyński Big Ben, czyli słynną więżę z zegarem oraz chlubę Paryża - wieżę Eiffla.
foto Archiwum RMF
20:15