Kandydat republikanów Donald Trump oddał głos w lokalu wyborczym w Palm Beach na Florydzie. Były prezydent wyraził pewność, że wygra wybory z dużą przewagą, nie chciał jednak powiedzieć, jak zagłosował w stanowym referendum dotyczącym zniesienia restrykcyjnego prawa aborcyjnego.

Trump oddał głos około południa czasu lokalnego (wieczorem w Polsce) w hali sportowej ośrodka Mandel Recreation Center w Palm Beach, nieopodal swojej posiadłości Mar-a-Lago. W głosowaniu towarzyszyła mu żona Melania.

Czuję się bardzo pewnie - powiedział Trump po głosowaniu. Słyszę, że wszędzie idzie nam bardzo dobrze - dodał, twierdząc, że wynik nie będzie wyrównany. Kandydat republikanów skrytykował też długi proces liczenia głosów, twierdząc, że zwycięzca powinien być znany kilka godzin po zakończeniu głosowania.

Trump odmówił jasnego określenia, jak zagłosował w stanowym referendum aborcyjnym nad zniesieniem stanowego zakazu aborcji po 6. tygodniu ciąży i wpisania prawa do aborcji do stanowej konstytucji. Pytany o to podczas kampanii wyborczej raz powiedział, że zagłosuje za pozostawieniem restrykcji, a innym, że obowiązujące prawo jest zbyt restrykcyjne.

Wykonaliśmy świetną pracę, zwróciliśmy tę kwestię z powrotem do stanów. I wiecie, że opowiadam się za wyjątkami (od zakazu aborcji) - powiedział Trump. Pytany, jak zagłosował, powiedział dziennikarce, by "po prostu przestała o tym mówić".

Kandydatka demokratów Kamala Harris powiedziała w poniedziałek, że swój głos - głosuje w Kalifornii - oddała w poniedziałek pocztą i wyraziła nadzieję, że dojdzie on na czas.