"Nasz organizm przyzwyczaja się do pewnych reguł, chronologii. Jeśli śpimy osiem godzin na dobę i z tych ośmiu godzin uszczkniemy godzinę, to dla nas to będzie bardzo dużo" - mówi o zmianie czasu z zimowego na letni psycholog Emilia Walas. Skutki "straconej godziny"? Zmęczenie, rozdrażnienie, problemy z koncentracją. Specjalistka radzi, by żeby "nadrobić" godzinę i kłaść się codziennie trochę wcześniej.
Agnieszka Wyderka: Zmieniliśmy czas z zimowego na letni, spaliśmy dziś o godzinę krócej. Czy ta jedna godzina robi różnicę dla naszego funkcjonowania?
Emilia Walas: Tak, robi. Nasz organizm przyzwyczaja się do pewnych reguł, chronologii. Jeśli śpimy osiem godzin na dobę i z tych ośmiu godzin uszczkniemy tę godzinę, to dla nas to będzie bardzo dużo. Nasz mózg przyzwyczaja się do pewnych zachowań, tę godzinę przez pewien czas będziemy odczuwali jako „niedospaną”.
Jest jakiś sposób, żeby sobie to zrekompensować?
Z czasem te dolegliwości miną, ale dobrym sposobem na to, żeby wejść w odpowiednie tory, jest kładzenie się spać trochę wcześniej – jakbyśmy odrabiali tę godzinę, tylko z drugiej strony. Czyli jeżeli chodzimy spać o godz. 23, to połóżmy się o 22:30, żebyśmy mogli to pół godziny „nadrobić”. To jest dobry mechanizm, żeby nie odczuwać tego dyskomfortu małego snu za bardzo.
Co oznacza dla nas sen krótszy o godzinę?
Możemy czuć się zmęczeni. Możemy być rozdrażnieni, możemy mieć kłopoty z koncentracją, z organizacją dnia. To się tak tylko wydaje, że to zaledwie godzina, ale tak naprawdę to jest aż godzina. W takim dobowym rozkładzie to jest dużo, więc musimy brać pod uwagę, że na nasze samopoczucie może mieć to wpływ.
Dlaczego sen jest dla nas taki ważny?
Sen jest bardzo ważny, bo on tak naprawdę spełnia bardzo dużo różnych funkcji. Przede wszystkim odstresowuje, czyli pozbawia nas tego nadmiaru adrenaliny zgromadzonej gdzieś w ciągu dnia. Powoduje, że lepiej myślimy, lepiej zapamiętujemy, mamy lepszą odporność, lepiej funkcjonujemy. Gdy jesteśmy wyspani, nawet nasze relacje interpersonalne są zupełnie inne niż gdy jesteśmy zmęczeni.
A co się dzieje z naszym ciałem, kiedy śpimy?
Nasze ciało jest włączone w taki stan czuwania, taki jak telewizory. One niby nie grają, ale one cały czas czuwają. U nas jest dokładnie tak samo. Wszystkie nasze procesy życiowe, czyli ciśnienie krwi, tętno, oddech zostają nieznacznie zwolnione, ale przez to właśnie ten organizm może się regenerować i może się uspokajać.
Czyli sen jest rodzajem leku?
Dla mnie sen jest lekarstwem.
Jak powinniśmy zatem ten lek dawkować, żeby funkcjonować w maksimum swoich możliwości? W zależności od wieku?
Na pewno wszyscy zauważyli, że im człowiek jest młodszy, tym więcej snu potrzebuje. Noworodek w zasadzie przesypia 24 godziny na dobę, budząc się tylko z małymi przerwami na jedzenie. Natomiast później te okresy coraz bardziej się wydłużają. Jest to związane z takim niedorozwojem układu nerwowego i on musi po prostu częściej odpoczywać. Pięciolatek powinien przesypiać 10-godzin dziennie, z małą poobiednią drzemką, ponieważ jest po prostu zmęczony. Jest rozdrażniony, jest płaczliwy.
A starsi?
Jak idziemy do szkoły, to nasz system nerwowy jest na tyle rozwinięty, że już nie męczy się tak, żeby drzemka była konieczna. Wystarczy dziewięć, osiem godzin snu. W ogóle powinno się do dorosłości spać właśnie od dziewięciu do dziesięciu godzin dziennie. Dorosły człowiek powinien spać od minimum sześciu do ośmiu godzin dziennie.