"Nie kwestionujemy legitymacji Donalda Tuska, nie uznajemy go jednak za przedstawiciela Polski" – stwierdził minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz w rozmowie z "Polska Times". Jego zdaniem, Tusk był "reprezentantem Niemiec, choć może nieformalnym".

"Wybór wątpliwy etycznie"

Szef MSZ był pytany, jak dziś Donald Tusk jest postrzegany przez rząd. Czaputowicz mówił, że ostatnio pytał go o to Wolfgang Schaeuble, przewodniczący Bundestagu.

Potwierdziłem, że nie kwestionujemy legitymacji Donalda Tuska, nie uznajemy go jednak za przedstawiciela Polski. W wyborach zgłosiliśmy przecież Jacka Sayrusz-Wolskiego - powiedział szef MSZ. Na uwagę, że "kilka godzin przed szczytem wybór Tuska - w wystąpieniu w Bundestagu - zapowiedziała Angela Merkel", Czaputowicz zauważył, że "z tego by wynikało, że był on reprezentantem Niemiec, choć może nieformalnym".

Wybór był legalny, jednak bardzo wątpliwy etycznie - ocenił Czaputowicz. Po raz pierwsze wybrano inną osobę z danego państwa, niż była wskazana przez rząd. Nie przypominam też sobie, by to się kiedykolwiek zdarzyło w jakiejś organizacji międzynarodowej - dodał.


"Procedura wokół artykułu 7 z naszej perspektywy jest martwa"

Dziennik zapytał ministra Czaputowicza, czy "w 2019 r. kwestie związane z procedurą wokół artykułu 7 czy postępowaniem TSUE wobec Polski znikną z agendy". Trudno powiedzieć. Natomiast moim zdaniem problemy, których te procedury dotyczą zostały już rozwiązane - w tym sensie, że została zmieniona ustawa o Sądzie Najwyższym, więc nie ma podstaw do kontynuowania postępowania przez TSUE - ocenił Czaputowicz. Z kolei procedura wokół artykułu 7 z naszej perspektywy jest martwa - dodał.

Na uwagę, że "nikt jej nie wygasił, Komisja Europejska do tego się nie kwapi", szef MSZ odparł: "ale też Komisja nie jest w stanie przejść do kolejnego etapu postępowania".