"To krok prezydenta w kierunku odpowiedzialności, to dobry sygnał" - tak w rozmowie z RMF FM poseł Marek Suski z PiS komentuje ujawnione przez naszego dziennikarza kulisy negocjacji głowy państwa z Jarosławem Kaczyńskim w sprawie ustaw o sądach. Tym samym potwierdzają się nasze informacje, że Andrzej Duda po spotkaniu z prezesem PiS, wycofał się ze znacznej części swoich pomysłów dotyczących KRS i Sądzie Najwyższym.
Patryk Michalski, RMF FM: Panie pośle, w RMF FM ujawniliśmy dzisiaj, że prezydent Andrzej Duda po spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim, do którego doszło 22 września, zdecydował się wycofać z pewnych pomysłów w ustawach o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Jak pan ocenia zachowanie prezydenta?
Marek Suski: Myślę, że to jest dobry sygnał. Prezydent przede wszystkim wziął pod uwagę, że zatrzymanie reformy wymiaru sprawiedliwości jest niedobre dla Polski i obywatele oczekują tych zmian. Myślę, że prezydent poszukuje możliwości kompromisowego rozwiązania problemu. W kwestiach, tego, co by się stało, gdyby ten proces bardzo długo by się przeciągał, nic by z niego nie wyszło. On wywołał taką refleksję, jaka przyszłość dla Polski, dla prezydenta, dla obozu dobrej zmiany. To z pewnością byłby ludzi PO do władzy i to byłaby katastrofa także dla Polski. I ja myślę, że to taki krok prezydenta w kierunku odpowiedzialności.
Ludzie z otoczenia prezydenta, którzy doradzali głowie państwa, służyli radą, wspierali go, twierdzą, że Andrzej Duda dał się złamać. Co pan na to?
To absurd (śmiech). Prezydent nie dał się złamać. Pan prezydent kieruje się odpowiedzialnością za Polskę. To bardzo dobry kierunek. Co by było gdyby prezydent posłuchał doradców, którzy kierują na drogę konfrontowania się? To nie jest dobre, zawsze trzeba szukać kompromisów. Jeżeli prezydent w tym kierunku idzie, to bardzo dobrze.
Ma pan poczucie, że prezydent wrócił do obozu "dobrej zmiany", po tym jak na chwilę z niej odszedł po wetach?
Wie pan, każdy popełnia - nie powiedziałbym błędy - próby odnalezienia jakieś innej drogi. Prezydent też szuka kompromisu, uspokojenia nastrojów, które były rozhuśtane. Trudno, żeby mówić, że prezydent odszedł, bo znam Andrzeja Dudę jako człowieka i wiem, że kieruje się dobrem Polski.
Polscy biskupi chcieli zaprosić prezesa PiS i prezydenta na pojednawcze spotkanie na Jasnej Górze. Miało do niego dojść na Jasnej Górze podczas 300-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Jarosław Kaczyński nie przyjął tego zaproszenia, dlaczego?
Sądzę, że nie ma potrzeby organizowania spotkań pojednawczych, bo nie ma konfliktu. Jest różnica zdań na temat kształtu reformy, ale to nie wymaga budowania narracji, że trzeba jakieś spotkania pojednawcze organizować, sądzę, że to z tego powód.
Ale biskupi twierdzili, że chcieli odegrać rolę mediatorów, ze względu na odpowiedzialność za dobro wspólne, historyczną rolę kościoła...
W Polsce kościół odegrał ogromną rolę w historii. Bez kościoła, Polski by już nie było. Kościół ma poczucie odpowiedzialności za losy państwa. Postrzegam to jako kontynuację tej roli. Poczynając od biskupów do szeregowego księdza w parafii.
To dlaczego prezes Kaczyński nie przyjął zaproszenia od biskupów na spotkanie na Jasnej Górze?
To proszę pytać o to Jarosława Kaczyńskiego. Ja przypuszczam, że po prostu nie było takiej potrzeby, bo nie ma żadnego konfliktu.
Jutro kolejne spotkanie prezydenta z prezesem PiS, jakie ma pan oczekiwania?
Liczę na to, że będzie to rozmowa dwóch osób zatroskanych o losy państwa i z tej rozmowy wyjdzie coś dobrego.