Nawet 73 procent unijnych dotacji na inwestycje drogowe może nam przejść koło nosa – pisze „Dziennik”. Wszystko dlatego, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad realizuje wiele inwestycji z naruszeniem prawa unijnego.
Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska zarzuca GDDKiA, że zleca dla planowanych inwestycji drogowych tylko jedną analizę ich wpływu na środowisko naturalne, podczas gdy Bruksela wymaga sporządzenia dwóch. Pierwszej, gdy zapada decyzja o lokalizacji drogi. I drugiej, gdy decyduje się jej ostateczny przebieg.
Ponadto ponad połowa inwestycji przecina tereny z tzw. shadow list. To obszary, które organizacje ekologiczne zgłaszają do Brukseli jako uzupełnienie programu Natura 2000. Najczęściej Komisja Europejska uwzględnia ich postulaty i dołącza te tereny do listy obszarów ściśle chronionych. Budowanie na nich dróg jest więc ryzykowne.
Bieńkowska zagroziła że nie wyśle do Brukseli żadnego wniosku o dotacje na inwestycje drogowe, jeśli nie będzie on solidnie przygotowany.
Z pieniędzy zapisanych w Programie Operacyjnym "Infrastruktura i Środowisko" Polska ma wybudować blisko 650 km autostrad oraz 2200 km dróg ekspresowych. To największy taki program w historii Unii Europejskiej. Bruksela przeznaczyła na ten cel blisko 28 mld euro dofinansowania.