Obecnie nie ma żadnych konkretnych sygnałów o zagrożeniach atakami terrorystycznymi na terenie Polski - zapewnił szef MSWiA Władysław Stasiak. To odpowiedź na deklaracje dwóch irackich bojówek, które przyznały się do zamachu na polskiego ambasadora w Bagdadzie i ataki na naszych żołnierzy.
Terroryści twierdzą, że była to odpowiedź na rzekome torturowanie Irakijczyków przez naszych żołnierzy. Ataki miały być dla Polski ostrzeżeniem, że utrzymując swe wojska w Iraku, "utonie w bagnie, tak jak Wielka Brytania".
Myślę, że poziom zabezpieczenia w naszym kraju, nie jest gorszy, niż w naszych krajach partnerskich Unii Europejskiej - zapewnia Stasiak. Jego zdaniem sytuacja jest na bieżąco monitorowana, a „takie głosy" mogą mieć związek ze zbliżającymi się wyborami i chęcią "oddziaływania na sytuację w Polsce". Zaprzeczył też informacjom, by o ewentualnych atakach terrorystycznych w Polsce przestrzegani byli obywatele Stanów Zjednoczonych.
3 października w zamachu w Bagdadzie na konwój z polskim ambasadorem Edwardem Pietrzykiem zginął funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu Bartosz Orzechowski. Dyplomata i kilku innych ochroniarzy BOR zostało rannych.
Kilka dni później, 8 października, w pobliżu polskiej ambasady w stolicy Iraku doszło do czterech eksplozji. Nie ucierpiał nikt z personelu placówki, nie ma też większych zniszczeń.
W ostatnich dniach dochodziło także do ataków na polskie wojska. 11 października polski patrol został zaatakowany przy użyciu dwóch min pułapek. W wyniku eksplozji trzech żołnierzy doznało lekkich stłuczeń. 5 października ostrzelano tymczasową bazę patrolową w Diwaniji, w której służbę pełnią żołnierze Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe. Nikomu wówczas nic się nie stało.
W Iraku przebywa obecnie IX zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Podobnie jak poprzednia, liczy ok. 900 żołnierzy.