Ponad 200 tys. zł straciło małżeństwo 80-latków, mieszkańców Białegostoku, wskutek oszustwa metodą "na policjanta". Zadzwoniła do nich kobieta podająca się za policjantkę i przekonała, że ich synowa miała wypadek i potrzebne są pieniądze, by mogła uniknąć kary.
Do oszustwa doszło w miniony poniedziałek po południu. Jak powiedziała we wtorek Katarzyna Zarzecka z komendy miejskiej policji w Białymstoku, niedługo wcześniej w mieście została zanotowana nieudana próba oszustwa metodą "na wnuczka". Kobieta, do której oszuści zadzwonili, rozłączyła się jednak i powiadomiła policję.
W przypadku 80-letnich małżonków przestępcy zastosowali metodę "na policjanta". Dzwoniła kobieta, przedstawiła się jako funkcjonariuszka policja. Mówiła, że synowa tych państwa miała wypadek i że potrzebne są pieniądze na polubowne załatwienie sprawy. W ten sposób małżonkowie stracili ponad 200 tys. zł. Oszustwo wyszło na jaw kilka godzin później, gdy do rodziców zadzwoniła córka i usłyszała od nich o całej sprawie. Wtedy też powiadomiła policję.
Mimo apeli i akcji informacyjnych, policja wciąż notuje przypadki nie tylko prób, ale również już dokonanych oszustw, gdy starsze osoby tracą pieniądze. Ze statystyk policyjnych wynika, że tylko w województwie podlaskim w 2019 roku (dane na połowę grudnia) było 270 usiłowań oszustw metodą "na wnuczka" lub podobną. W 33 przypadkach doszło do dokonania przestępstw, a pokrzywdzeni stracili łącznie blisko 1 mln zł.
Udało się zatrzymać piętnaście osób podejrzanych o udział w takich przestępstwach.
Policjanci od lat przypominają jak działają oszuści; podlaska policja zamieściła w internecie opis najczęstszych sposobów, czyli metody "na wnuczka" oraz "na policjanta". Przypomina, że przestępstwa te mają podobny schemat, a różnią się tylko przedstawianą przez oszustów historią. Dzwoniąc, podają się oni za członka rodziny, albo - ostatnio coraz częściej - za policjanta. Mówią np. o wypadku kogoś bliskiego, proszą o gotówkę za załatwienie sprawy, np. uniknięcie więzienia. Następnie informują ofiarę, że przyślą kogoś po odbiór gotówki.
Gdy taka osoba ma wątpliwości, uwiarygodniają swoją historię. Proponują wtedy telefon pod numery alarmowe 997 lub 112, ale - co istotne - bez rozłączania się z nimi. Wtedy do połączenia z wybieranym numerem w rzeczywistości nie dochodzi, ale słuchawkę przejmuje inna osoba - podająca się za policjanta - potwierdza dane oszusta, np. jako tajnego funkcjonariusza CBŚP. Oszuści zawsze zaznaczają, że akcja jest tajna i zakazują informowania o niej kogokolwiek.
Policja apeluje o ostrożność i rozwagę w kontaktach z nieznajomymi, którzy przychodzą do domu bądź dzwonią, podając się za członków rodziny, znajomych lub za pracowników różnych instytucji. Przestrzega przed przekazaniem jakichkolwiek pieniędzy czy innych rzeczy wartościowych osobom obcym.
Przypomina również, że jej funkcjonariusze nigdy nie telefonują w sytuacjach, o których mówią oszuści i nie informują o swoich akcjach, nigdy też nie żądają wypłaty pieniędzy, nie proszą o ich przekazanie, przelanie na jakieś konto oraz pozostawienie w umówionym miejscu. Policjanci apelują również do bliskich osób starszych, by mówili im o zagrożeniach ze strony takich oszustów i ustalili sposób postępowania w podejrzanych sytuacjach.
SPRAWDŹ: 17-latek chciał oszukać "na policjanta". Zamiast pieniędzy dostał pocięte gazety