Jest już ponad tysiąc ofiar śmiertelnych piątkowego trzęsienia ziemi w Mjanmie. Blisko 2,4 tys. osób jest rannych. Taką informację podała agencja AFP, powołując się na komunikat rządzącej junty wojskowej. Przywódca junty Min Aung Hlaring wydał rozkaz przeprowadzenia szybkiej akcji ratunkowej we wszystkich nawiedzonych przez kataklizm rejonach.
"Infrastruktura taka jak drogi, mosty i budynki odczuła skutki trzęsienia ziemi, powodując ofiary śmiertelne i obrażenia wśród ludności cywilnej. Trwa akcja poszukiwawczo- ratunkowa w nawiedzonych terenach" - głosi komunikat.
Z powodu wstrząsów zawaliło się wiele domów i innych budynków, a także mostów i miejsc kultu religijnego.
Najbardziej zniszczone zostało miasto Mandalay, drugie co do wielkości miasto Mjanmy, które znajdowało się najbliżej epicentrum. Tam zginęło blisko 700 osób.
Cytowani przez stację BBC ratownicy w Mandalay powiedzieli, że z powodu braku ciężkiego sprzętu "gołymi rękami wykopują ludzi" spod gruzów.
Byłem w łazience, kiedy nastąpiło trzęsienie ziemi. Ziemia trzęsła się gwałtownie - musiało to trwać około 10 sekund. Cały nasz dom zawalił się na moich oczach. Gdy miał się na mnie zawalić, potknąłem się i upadłem. Nie mogłem nawet oddychać. Później udało mi się krzyknąć i zawołać o pomoc. Przyjechali mój wujek i ojciec, a około pięciu lub sześciu innych osób przyszło mi na ratunek - relacjonował w rozmowie z BBC jeden z mieszkańców Mandalay.
W ciągu kilku sekund od wyciągnięcia mnie spod gruzów, nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi i budynek, do którego biegliśmy, zawalił się. Byłem tak przestraszony i odczuwałem tak wielki ból, że nie mogłem chodzić, więc mój ojciec mnie wciągnął i pomógł mi się ruszyć - dodaje.
Z siedmiu osób w domu, dwie ciotki zostały uratowane razem ze mną. Jedna z nich zmarła, a druga jest w szpitalu. Moja babcia, ciocia i wujkowie nie zostali jeszcze znalezieni - nadal są uwięzieni pod gruzami. Szanse na ich przeżycie to zero procent. Nie mogę tego zaakceptować. Stało się to w mgnieniu oka, na moich oczach - relacjonował wstrząśnięty mężczyzna.
W piątek władze birmańskie wystosowały apel do społeczności międzynarodowej o pomoc w postaci leków i sprzętu medycznego.
Jak podaje BBC, więziona była przywódczyni Mjanmy Aung San Suu Kyi nie ucierpiała w wyniku trzęsień ziemi i pozostaje w więzieniu w stolicy Naypyidaw. Suu Kyi przetrzymywana jest od czasu zamachu stanu sprzed czterech lat.
Amerykańska Służba Geologiczna (USGS) ocenia, że liczba ofiar śmiertelnych w Mjanmy może przekroczyć 10 tys., a straty materialne mogą przewyższyć produkt krajowy brutto tego kraju.
Piątkowe trzęsienie ziemi w Mjanmie miało magnitudę 7,7. Wstrząsy były również odczuwalne w sąsiedniej Tajlandii. Zginęło tam 9 osób - w tym 8 na placu budowy 30-piętrowego budynku, który w wyniku trzęsienia ziemi się zawalił.
Uszkodzone zostały setki budynków, w tym wieżowce w stołecznym Bangkoku odległym o 1000 km od epicentrum.
Pod gruzami jednego z wieżowców uwięzionych jest nadal 15 osób. Trwa dramatyczna walka z czasem, by wydostać je na powierzchnię.
Do poszukiwań ocalałych policja używa dronów do wykrywania ciepła ciała oraz psów ratowniczych.
Wcześniej premier Paetongtarn Shinawatra informowała, że sytuacja w Tajlandii uspokaja się i ludzie mogą wracać do domów, a jedynymi budynkami, których stabilność budzi obawy, to te w trakcie budowy.