Najpóźniej jutro minister finansów rozstrzygnie, kto powinien zwrócić marszałkom województw pieniądze, które wydali na sprowadzenie do Polski turystów, porzuconych za granicą przez upadłe biura podróży. To efekt interwencji w resorcie reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego. Jak informował nasz dziennikarz, przez niejasną sytuację musiał się już tłumaczyć marszałek Mazowsza. Regionalna Izba Obrachunkowa stwierdziła, że urzędnicy nie powinni płacić za sprowadzanie turystów do kraju z kasy województwa.
Chodzi o pieniądze, które wydali z budżetu na sprowadzenie z zagranicy turystów upadłych biur podróży Blue Rays i Summerelse. Okazało się bowiem, że gwarancje ubezpieczeniowe tych touroperatorów były za niskie, by ich klienci mogli wrócić do kraju. Urząd Marszałkowski wydał na to ze swojej kasy 440 tysięcy złotych. Jak dotąd nikt mu tych pieniędzy nie oddał.
Zdaniem marszałka Mazowsza, za powrót turystów upadłych biur podróży do kraju powinien zapłacić budżet państwa. To są obywatele polscy i to strona rządowa powinna brać odpowiedzialność za konsekwencje złych przepisów, gdy brakuje pieniędzy z gwarancji. Nie można tego przerzucać na marszałków - podkreślała rzeczniczka mazowieckiego urzędu marszałkowskiego Marta Milewska.
Urząd zwrócił się już o zwrot pieniędzy do wojewody. Ten jednak rozłożył ręce. Przepisy nie mówią, co się dzieje, kto powinien pokryć koszty, gdy gwarancja ubezpieczeniowa się kończy - tłumaczyła Ivetta Biały z urzędu wojewody, który przesłał sprawę dalej - do resortu finansów. Tam sprawa jednak utknęła, a urząd marszałkowski w tym czasie doczekał się kontroli izby obrachunkowej i zarzutu niegospodarności, bo zgodnie z prawem marszałek powinien sprowadzić turystów tylko ze środków z gwarancji.
On zdecydował się jednak wyłożyć pieniądze z kasy urzędu. Niestety tych pieniędzy nikt nam nie zwrócił. Innym marszałkom w innych regionach też. Pytanie, co dalej, czy te przepisy zostaną zmienione - mówiła naszemu reporterowi Marta Milewska.
Mariusz Piekarski ustalił jednak, że najpóźniej jutro w sprawie wypowie się resort finansów, który wyraźnie jest sytuacją zaskoczony. Sprawa jest po prostu precedensowa, bo nigdy wcześniej nie było podobnego problemu. Konieczne było też przeanalizowanie bardzo wielu przepisów - tak, żeby stwierdzić, czy wymagają one zmian ustawowych. Po raz pierwszy się takie coś pojawia, więc nie mamy możliwości bazowania na jakichś wcześniejszych informacjach, ustaleniach, analizach - tłumaczy Małgorzata Brzoza z Ministerstwa Finansów.
Według informacji Mariusza Piekarskiego, resort bardzo ostrożnie podchodzi do tej sprawy. Obawia się, że jeśli zapłaci za turystów, których nie chroniła gwarancja ubezpieczeniowa, to z podobnym żądaniem wystąpią na przykład klienci oszukani przez deweloperów.