Śledczy prowadzą postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci - ustalił Onet. Jak informuje portal, ciało ks. Andrzeja Dymera zostało zabezpieczone do badań. Duchowny – wielokrotnie oskarżany o pedofilię – zmarł 16 lutego.
Prowadzenie śledztwa w sprawie ks. Andrzeja Dymera potwierdziła szczecińska prokuratura - pisze Onet. Śledczy nie ujawniają jednak szczegółów.
"Jak ustaliliśmy, chodzi o artykuł 155 kodeksu karnego, który mówi o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Według naszych informacji, ciało księdza zostało zabezpieczone przez śledczych do badań" - czytamy na portalu.
Ks. Dymer zmarł 16 lutego po długiej chorobie nowotworowej. Jak pisał Onet, stan duchownego już od dawna był ciężki.
12 lutego kwartalnik "Więź" podał, że abp Andrzej Dzięga odwołał ks. Andrzeja Dymera z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. Według czasopisma metropolita szczecińsko-kamieński decyzję podjął podczas spotkania z mężczyzną, który przed laty był wykorzystany seksualnie przez kapłana.
Z reportażu TVN 24 wypuszczonego 15 lutego "Najdłuższy proces Kościoła" wynika, że ks. Dymer wykorzystywał seksualnie osoby nieletnie, a szczecińscy biskupi wiedzieli o tym od 1995 r. Śledztwo wszczęto jednak dopiero po publikacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w 2008 roku.
W tym samym roku kościelny trybunał skazał duchownego za molestowanie seksualne wychowanków. Dymer złożył apelację. Do dziś ostatecznego wyroku instytucji Kościoła wciąż nie ma. Nie zapadł także wyrok przed sądami świeckimi - przestępstwa się przedawniły. Duchownego nie spotkała ani kara, ani ostracyzm w Kościele instytucjonalnym. Przez długi okres nie odsunięto go też od pracy z dziećmi.