Funkcjonariusz, który użył paralizatora wobec Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu, nie pracuje już w policji. Jak ustalili dziennikarze RMF FM, dziś udało się skutecznie dostarczyć mu zwolnienie ze służby.

Funkcjonariusz, który użył paralizatora wobec Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu, nie pracuje już w policji. Jak ustalili dziennikarze RMF FM, dziś udało się skutecznie dostarczyć mu zwolnienie ze służby.
Marsz przeciwko brutalności policji na ulicach Wrocławia w maju ub. roku /Maciej Kulczyński /PAP

Policjant, który użył tasera wobec Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie, został skutecznie zwolniony ze służby - mówi w rozmowie z RMF FM Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji. Funkcjonariusz w ostatnich tygodniach przebywał na zwolnieniu lekarskim. Jak usłyszał nasz dziennikarz od rzecznika Komendy Głównej Policji, pod względem administracyjnym sprawa zwolnienia jest zamknięta.

W związku ze zwolnieniem policjanta, umorzone zostanie prowadzone wobec niego postępowanie dyscyplinarne.

Z informacji reportera RMF FM wynika, że w ostatnich tygodniach mężczyzna przedstawiał kolejne zwolnienia lekarskie z powodu terapii antystresowej, której jest poddawany. Jak nieoficjalnie ustalił Patryk Michalski, o swoim zwolnieniu dowiedział się właśnie na turnusie antystresowym. 

Kilka godzin wcześniej zastępca komendanta głównego policji nadinsp. Helena Michalak, odpowiadając na pytanie RPO, informowała, że policjant obwiniony o przekroczenie uprawnień wobec Igora Stachowiaka - użycie paralizatora wobec skutego kajdankami zatrzymanego - jest na zwolnieniu lekarskim, dlatego postępowanie dyscyplinarne nie zostało zakończone.

Nadinsp. Helena Michalak napisała, że dzień po śmierci Stachowiaka w maju ubiegłego roku komendant miejski policji we Wrocławiu wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko policjantowi, który został obwiniony o to, że przekroczył uprawnienia, używając paralizatora wobec zatrzymanego, w stosunku, do którego zastosowano już inny środek przymusu bezpośredniego - skuto go kajdankami.

Postępowanie zawieszono, ponieważ policjant przez dwa miesiące był na zwolnieniu, a następnie uznano, że sprawą zajmie się prokuratura.

Komendant miejski we Wrocławiu wznowił postępowanie w maju - po programie w TVN - jednak "policjant, którego ono dotyczy, dostarczył kolejne zwolnienie lekarskie, dlatego postępowanie to do tej pory nie zostało zakończone" - poinformowała nadinsp. Michalak.

KGP informowała także w odpowiedzi, że powołany przez komendanta głównego policji zespół - złożony z funkcjonariuszy Biur Kontroli, Spraw Wewnętrznych oraz Kadr, Szkolenia i Obsługi Prawnej KGP - ocenił pozytywne i negatywne działania po śmierci Stachowiaka.

Za pozytywną uznano decyzję o zawieszeniu policjanta, który użył paralizatora. Zespół ocenił zarazem, że zasadne byłoby "wszczęcie postępowania administracyjnego w przedmiocie zwolnienia policjanta ze służby znacznie wcześniej".

Negatywnie zespół ocenił m.in. brak nadzoru komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu nad działaniami podjętymi przez komendanta miejskiego, brak właściwego nadzoru nad prawidłowym wypełnianiem zadań przez służbę prewencyjną, brak odpowiedniego nadzoru szefa staromiejskiego komisariatu nad działaniami funkcjonariuszy zatrzymujących Stachowiaka; zawieszenie w sierpniu ubiegłego roku postępowania dyscyplinarnego przeciwko obwinionemu policjantowi, a także nierzetelne wyjaśnianie okoliczności dotyczących zastosowania siły fizycznej (chwytów obezwładniających) poprzedzającego zgon Igora Stachowiaka stosowanej przez sześciu funkcjonariuszy policji.

Odpowiedź KGP odnosi się też do zatrzymania świadków interwencji wobec Stachowiaka, informując, że nie złożyli oni zażalenia na zatrzymanie przez policję.

Igor Stachowiak został zatrzymany na wrocławskim rynku w maju ubiegłego roku. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego użyli paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.



W związku z wydarzeniami sprzed roku, szef MSWiA odwołał komendanta dolnośląskiej policji, jego zastępcę ds. prewencji oraz komendanta miejskiego we Wrocławiu. Rzecznik KG insp. Mariusz Ciarka informował, że trwa procedura zwolnienia policjanta, który użył na komisariacie paralizatora wobec Stachowiaka. Pod koniec maja nowy komendant dolnośląskie policji nadinsp. Tomasz Trawiński poinformował, że wszczęto administracyjną procedurę zwolnienia pięciu funkcjonariuszy komendy miejskiej i komisariatu Wrocław-Stare Miasto, a postępowanie dyscyplinarne będzie miał policjant wyjaśniający tę sprawę i odwołani komendanci miejscy.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. RPO zapowiedział, że nadal będzie monitorował tę sprawę.

(mpw)