Jeszcze w tym miesiącu obrońcy polskich żołnierzy podejrzanych o zabójstwo cywilów w Afganistanie, będą mogli zajrzeć do akt sprawy. Jak wiadomo, prokuratura wojskowa nie przeprowadzi wizji lokalnej w Nangar Khel - wiosce, którą w sierpniu zeszłego roku zaatakował polski pluton. Jak dowiedział się reporter RMF FM Marek Smółka, biegli zakończyli już pracę w Afganistanie. Badali jedynie broń i amunicję.
Biegli z Afganistanu wracają jutro, ale ich opinia ma być znana dopiero pod koniec miesiąca. Sęk w tym, że dla prokuratury nie będzie ona miała kluczowego znaczenia. Dla śledczych istotny jest zamiar, z jakim żołnierze jechali na akcję, a nie to, czy strzelali ze sprawnego lub niesprawnego moździerza. Większe znaczenie dla śledztwa będzie miała opinia psychiatrów, którzy zakończyli badania.
Zakończono jednorazowe badania psychiatryczne ostatniego z podejrzanych - mówi Jerzy Artyniak z prokuratury wojskowej nadzorującej śledztwo. Jeśli prokurator nie zdecyduje o dodatkowych badaniach poczytalności żołnierzy, śledztwo zostanie zamknięte do końca czerwca.
Do ostrzału wioski doszło w sierpniu ubiegłego roku. Od pocisku moździerzowego zginęło kilkoro afgańskich cywili, w tym kobiety i dzieci. Prokuratura zarzuciła sześciu żołnierzom zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara od 12 lat więzienia do dożywocia. Siódmemu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - za co grozi do 25 lat więzienia.