Do sądu trafił akt oskarżenia w sprawie aktorki Joanny L., która 1 września spowodowała kolizję, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, prokurator wyraził zgodę na wniosek oskarżonej o dobrowolne poddanie się karze i zażądał dla niej 150 godzin pracy społecznej w ciągu pięciu miesięcy, 7 tysięcy złotych grzywny i zakazu siadania za kółkiem przez dwa lata.
Według prokuratora Przemysława Nowaka, sama grzywna, choć wysoka, nie byłaby wystarczająca. Orzeczenie wobec niej obowiązku wykonywania kontrolowanej, nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie przez 5 miesięcy powinno być dla tej podejrzanej większą dolegliwością, rzeczywiście dać jej do myślenia i zrealizować cele kary - powiedział naszemu reporterowi.
Gdyby jednak sąd nie przystał na ten wniosek, rozpocznie się normalny proces.
Do kolizji doszło na ul. Puławskiej w Warszawie. Aktorka uderzyła swoim porsche w dwa inne auta. W wydychanym powietrzu miała 1,2 promila alkoholu. Nikomu nic się nie stało.
L. automatycznie straciła prawo jazdy, ale ponieważ była pijana, nie można jej było od razu przesłuchać i postawić zarzutów. Stało się to dwa dni później - usłyszała zarzut kierowania samochodem pod wpływem alkoholu. Dostała też 6 punktów karnych i mandat w wysokości 400 złotych za spowodowanie kolizji.
W oświadczeniu aktorka przeprosiła za to, co się stało:
"Nie szukam żadnych usprawiedliwień, bo w takiej sytuacji ich po prostu nie ma. To, co się wydarzyło, jest naganne. Nie znajduję słów, aby wyrazić, jak bardzo jest mi przykro i jak bardzo przepraszam. To moja lekcja na całe życie, której z pokorą poniosę konsekwencje i wyciągnę wnioski. Mam nadzieję, że inni, za moim przykładem, również je wyciągną i nie popełnią nigdy tak drastycznego błędu. Przepraszam wszystkich z całego serca".
(edbie)